Koszarek motorem napędowym Stelmetu - rozmowa z Sarunasem Vasiliauskasem, graczem Trefla Sopot

W sobotę [tag=38539]Sarunas Vasiliauskas[/tag] stanie naprzeciw Łukasza Koszarka. Czy Litwin zdoła powstrzymać polskiego rozgrywającego? - On jest prawdziwym motorem napędowym Stelmetu - mówi sopocki playmaker.

[b]

Karol Wasiek: W sobotę będziesz rywalizował z Łukaszem Koszarkiem - jaka jest twoja opinia na temat tego gracza? To najlepszy gracz na tej pozycji w Polsce?[/b]

Sarunas Vasiliauskas: Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Koszarek jest graczem bardzo doświadczonym, który przez wiele lat gra na wysokim poziomie. Od dwóch lat występuje w Eurolidze i to widać w jego poczynaniach. Gra bardzo inteligentnie, nie widać nerwowości w jego ruchach. Mogę powiedzieć, że nad wszystkim panuje i jego gra naprawdę może się podobać. Wierzy w swoje umiejętności i powstrzymanie jego osoby jest naprawdę trudnym zadaniem. Jest prawdziwym motorem napędowym Stelmetu Zielona Góra.

Masz przed sobą kartki ze scoutingiem ekipy Stelmetu Zielona Góra. One faktycznie ci w jakiś sposób pomagają w zatrzymaniu Koszarka?

- Myślę, że na pewno są pomocne. Możemy przeanalizować dokładnie, jak dany gracz się zachowuje, z jakich pozycji rzuca i w jakich miejscach najczęściej znajduje się na boisku. Przed każdym meczem mamy robiony scouting. Nie ma czegoś takiego, że gramy np. z Jeziorem Tarnobrzeg i trenerzy odpuszczają nam sesję wideo. Absolutnie tego nie robimy, bo do każdego rywala podchodzimy z odpowiednim szacunkiem. Nie ma znaczenia, czy gramy ze Stelmetem Zielona Góra, czy z Polpharmą Starogard Gdański.

[b]

Czyli do scoutingu podchodzisz poważnie? Nie są tylko puste kartki, które dostajesz od trenerów i odkładasz na półkę?[/b]

- Nie, absolutnie. Wiadomo, że teraz w trakcie sezonu jest już nieco inaczej, bo mierzymy się z pewną drużyną już po raz któryś w sezonie i znamy ten zespół na wylot. Tak chociażby jest z ekipą Energi Czarnych Słupsk. Wiemy doskonale, jak oni grają i jak się zachowują w poszczególnych momentach spotkań. Nic nas raczej nie zaskoczy. Inaczej jest, jak pierwszy raz mierzysz się z pewną drużyną. Wówczas ten scouting odgrywa bardzo ważną rolę. Nie wiesz, jak przeciwnik gra i na co go stać. Pomaga ci to w rozeznaniu rywala. Można więc traktować scouting jak pracę domową, którą musisz odrobić. Ok, no może nie zawsze wszyscy ją odrabiają (śmiech).

Lubię postudiować sobie te kartki, ale trzeba mieć też jakiś umiar w tym wszystkim. Nie można aż tak bardzo się w to zagłębiać, bo wówczas wytwarzasz sobie dodatkową presję, a to nie jest dobre.

W Treflu ten scouting jest na odpowiednim poziomie?

- Zdecydowanie! Muszę powiedzieć, że nasi trenerzy robią znakomitą pracę. Trzeba ich naprawdę za to pochwalić, bo to nie jest taka łatwa robota. Potrzeba do tego mnóstwo czasu i poświęcenia, żeby to zrobić na odpowiednim poziomie. Przed każdym meczem mamy sesję wideo, więc o rywalach wiemy niemal wszystko (śmiech).

Sesja wideo odbywa się w hotelu, czy np. w trakcie podróży do Zielonej Góry?

- W hotelu, ponieważ w autokarze mamy czas dla siebie. Każdy spędza go po swojemu. Niektórzy słuchają muzyki, a jeszcze inni oglądają filmy. Po prostu podróżujemy do celu, nic w trakcie związanego z meczem nie robimy.

Zmieniając nieco temat, chemia w zespole jest na odpowiednim poziomie?

- Myślę, że nie ma na co narzekać. Lubimy się, tworzymy całkiem zgraną drużynę, która dąży do zrealizowania postawionych celów i jak na razie nam to się udaje. Mamy w zespole kilku ludzi, którzy dbają o tę atmosferę. Spotkamy się ze sobą po treningach, o ile oczywiście czas pozwala. To buduje atmosferę i zdajemy sobie z tego sprawę.

W play-offach niemal na pewno zagracie z Energą Czarnymi Słupsk. To dobry rywal?

- Ja bym tak sprawy nie przesądzał, bo mamy jeszcze trzy mecze do rozegrania i trzeba zrobić wszystko, żeby wygrać te spotkania i skończyć tę rundę w dobrych nastrojach. Dopiero później zobaczymy z kim będziemy rywalizować.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!