Łukasz Majewski: Przyda się zimny prysznic

Choć skrzydłowy Rosy zdobył w czwartkowym spotkaniu z Anwilem 22 punkty, nie pomogło to jego drużynie w odniesieniu zwycięstwa nad ekipą z Włocławka. - Nie ma czasu na załamywanie się - podkreśla.

31-letni koszykarz był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem Rosy w czwartkowym meczu z Anwilem, a wespół z Jordanem Callahanem, najlepszym strzelcem tego spotkania. Zdobył bowiem tyle samo punktów (22) co amerykański rozgrywający. Jako jedyny w szeregach gospodarzy zaprezentował dobrą, by nie powiedzieć świetną skuteczność. Trafił 8 na 11 rzutów z gry, w tym aż 6 "trójek"! Nie uszło to uwadze Miliji Bogicevicia.

Pomimo tak świetnych statystyk Łukasza Majewskiego, radomianie przegrali 64:66. - Szkoda, bo zwycięstwem z Anwilem mogliśmy "przypieczętować" tę naszą górną "szóstkę" - żałował skrzydłowy. - Nie wiem, czy zabrakło troszkę koncentracji, czy determinacji - starał się znaleźć przyczyny porażki.

W niedzielę gracze ekipy z Mazowsza będą mieli szansę rewanżu, ponieważ drugą część ligi szóstek rozpoczną od pojedynku właśnie z Rottweilerami. - Można teraz mieć troszkę głowy w dole i przeanalizować to, co się wydarzyło, co zrobiliśmy źle, co dobrze, wyciągnąć wnioski i jechać z dobrym nastawieniem do Włocławka - podkreślił "Maja". - Jest taki moment w sezonie, że nie ma czasu na załamywanie się, bo praktycznie co trzeci dzień jest mecz i w każdym z tych spotkań trzeba szukać swojej szansy, żeby morale drużyny poszło do góry - zaznaczył.

Doświadczony zawodnik zaprezentował kilka efektownych zagrań
Doświadczony zawodnik zaprezentował kilka efektownych zagrań

Zespół z Kujaw przerwał świetną serię pięciu kolejnych zwycięstw radomian. - Myślę, że to nawet dobrze, że dostaliśmy taki "zimny prysznic" po tych kilku wygranych. Oczywiście nie dlatego dobrze, że przegraliśmy, ale jeśli wyciągniemy wnioski z tej porażki, to może być to dla nas w przyszłości bardzo pożyteczne - zakończył Majewski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: