- Nikogo nie zadziwię jeśli powiem, że tym, co musimy poprawić jest obrona. Jeśli zespół gra dobrze w defensywie, inne elementy przychodzą same - dobra zbiórka, szybki kontratak - powiedział przed meczem Ian Boylan. Słowa tego niskiego skrzydłowego okazały się prorocze. Włocławianie rozgromili przyjezdnych, pokazując znakomitą defensywę przez większą część meczu.
Początek spotkania nie zapowiadał jednak aż tak dużej różnicy klas obu zespółów. Goście wyszli na parkiet nastawieni na odważną, ofensywną grę, zaś w pierwszej piątce zespołu pojawił się powracający po rocznej przerwie na polskie parkiety - Adam Wójcik. To właśnie popularny "Oława" nadawał ton grze swojemu zespołowi, rzucając w pierwszej kwarcie 6 oczek (22 punkty w całym spotkaniu). Choć 38-letni zawodnik dwoił się i troił, goście prowadzili tylko do szóstej minuty. Od stanu 13-17 do głosu doszli gospodarze, którzy zacieśnili obronę i przeprowadzili kilka udanych kontrataków. Świetnie rozumiała się para Gerrod Henderson - Paul Miller. Pierwszy znakomicie podawał, podczas gdy center Anwilu kończył większość akcji punktami.
- Zagraliśmy na fatalnej skuteczności, 37 procent z gry. Z taką skutecznością ciężko myśleć w ogóle o zwycięstwie - stwierdził na pomeczowej konferencji trener poznaniaków, Eugeniusz Kijewski i miał dużo racji. Brak koncepcji w ataku został w szczególności obnażony w drugiej kwarcie, kiedy Anwil pozwolił rywalom na zdobycie zaledwie ośmiu punktów, czyli dokładnie tyle ile po stronie gospodarzy zdobył w tej części meczu sam Henderson.
Zmiana stron nie poszła w parze ze zmianą oblicza gry drużyny PBG, zaś Anwil w dalszym ciągu kontrolował przebieg meczu. Koncert swojej gry rozpoczął Łukasz Koszarek, który w całym meczu zdobył 13 oczek, pięciokrotnie asystował swoim partnerom a także zebrał aż dziewięć piłek z tablic. Choć dwiema trójkami przypomniał o sobie Wójcik, a pod koszem dzielnie wspomagał go Rafał Bigus (13 zbiórek), podopieczni Igora Griszczuka powiększali przewagę akcja po akcji. Na początku czwartej kwarty goście rzucili jeszcze siedem punktów z rzędu po udanych zagraniach Wójcika i Davida Baileya (68-52), lecz kilka udanych akcji Millera pozwoliło gospodarzom odrobić szybko stratę.
Ostatecznie, Anwil triumfował we Włocławku wygrywając różnicą aż 29 punktów, czym potwierdził swój prawdziwy potencjał. "Rottweilery" zagrały znakomicie w obronie zmuszając rywala do częstych rzutów z nieprzygotowanych pozycji. - Wygraliśmy to spotkanie bardzo wyraźnie. W końcu zagraliśmy jak prawdziwy zespół. W poprzednich, przegranych meczach szwankowała gra w defensywie. Teraz było inaczej - powiedział po spotkaniu Boylan i trudno się z nim nie zgodzić. Anwil zapisał na swoim koncie 16 asyst, podczas gdy goście zanotowali ich tylko 9. Mimo 13 zbiórek Bigusa, PBG nie wygrało również walki o zbiórkę (38-28 na korzyść włocławian). Warto odnotować jednak i dobrą postawę samego zawodnika. Pilnowany przez niego strzelec poznaniaków - Joel Jones-Camacho - zdobył tylko siedem punktów przy skuteczności 3/16 z gry.
Po stronie plusów dla gości należy odnotować jedynie występ Wójcika. Doświadczony koszykarz niejednokrotnie ogrywał wysokich Anwilu zwodami, które koszykarscy kibice doskonale znają, a które w dalszym ciągu okazują się zabójcze dla rywala.
Anwil Włocławek - PBG Basket Poznań 93:64 (26:21, 16:8, 26:16, 25:19)
Anwil: Henderson 22 (1x3, 5 as.), Koszarek 19 (2x3, 9 zb., 5 as.), Miller 19 (8 zb.), Pluta 10 (2x3), Boylan 7 (1x3), Brkić 6 (1x3, 4 zb., 4 as.), Modrić 5 (8 zb.), Wołoszyn 3 (1x3), Gabiński 2
PBG Basket: Wójcik 22 (2x3, 4 zb.), Bigus 17 (13 zb.), Jones-Camacho 7 (1x3, 4 zb.), Szawarski 7 (4 zb.), Bailey 5 (1x3), Davis 4 (5 as.), Flieger 2, Smorawiński 0, Metelski 0, Radwan 0