Od mocnego uderzenia rozpoczęli radomianie. Zawodnicy Wojciecha Kamińskiego potrafili zbilansować swoją grę, ale przede wszystkim grali nad wyraz skutecznie - na dystansie raz po raz trafiał Łukasz Majewski, ale nie tylko on miał wpływ na spory dorobek przyjezdnych.
Rosa miała udany początek, ale z czasem - co zresztą nie dziwi - wyhamowała. Wykorzystali to koszalinianie, którzy systematycznie zmniejszali dystans. Nie oznacza to, że AZS nagle poprawił swoją skuteczność. Nie, po prostu udało się ograniczyć poczynania radomian, którzy zdołali wyjść z opresji i utrzymać prowadzenie przed przerwą.
W całkiem dobrym stylu na polskie parkiety wrócił Krzysztof Szubarga. Doświadczony rozgrywający spisywał się naprawdę dobrze, co oczywiście miało przełożenie na postawę zespołu Gaspera Okorna. Akademicy zdołali zmniejszyć dystans, a w ostatniej odsłonie nawet doprowadzić do emocjonującej końcówki. Gospodarze byli bowiem blisko dopadnięcia przeciwnika, ale w kluczowym momencie zabrakło im skuteczności.
Radomian do wygranej poprowadził tercet Kirk Archibeque - Jakub Dłoniak i wspomniany wcześniej Majewski, który zdobył w sumie aż 51 punktów. To oczywiście nie wszystko, bo w dodatku zbierali. Jeśli chodzi o AZS, to najlepiej wypadli Szubarga oraz - dość niespodziewanie - Piotr Dąbrowski. Obaj uzbierali po 13 "oczek".
AZS Koszalin - Rosa Radom 67:72 (18:27, 15:11, 20:20, 14:14)
AZS: Szubarga 13, Dąbrowski 13, Brandwein 10, Harris 10, Dunn 8, Mielczarek 6, Robinson 5, Trybański 2, Wołoszyn 0.
Rosa: Archibeque 19, Dłoniak 18, Majewski 14, Witka 8, Łączyński 6, Lucious 5, Zalewski 2, Radke 0, Adams 0, Jeszke 0.
co do Kamińskiego jestem innego zdania
jedno co poprawił - jeśli - to jego zasługa to że mniej jest gry gwiazdorskiej a widać g Czytaj całość