Dzięki niedzielnemu zwycięstwu nad WKK ProBiotics Wrocław, King Wilki przesunęły się na piątą pozycję w tabeli. Na swoim koncie mają jednak tyle samo oczek, co czwarty Start Lublin. Podopieczni trenera Krzysztofa Koziorowicza wciąż zachowują szansę na zajęcie miejsca na podium fazy zasadniczej. - W lidze jest bardzo ciasno. Musimy do każdego meczu podchodzić tak, by go wygrać i zająć możliwie najwyższe miejsce przed play-off. Marzymy o czwartej lokacie, która da nam przewagę parkietu - mówi Marcin Flieger.
Wilki mają problem z dobrym rozpoczęciem spotkania. W meczu z wrocławianami było tak samo. W pierwszej odsłonie przyjezdni zdobyli 36 oczek, a szczecinianie popełniali sporą ilość niewymuszonych błędów. W kolejnych kwartach było coraz lepiej. - WKK narzuciło bardzo szybkie tempo. Daliśmy się sprowokować w bieganie od kosza do kosza. Źle na tym wyszliśmy. W drugiej połowie wyciągnęliśmy wnioski i zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Zaczęliśmy grać taktyczną, ustawioną koszykówkę i to na pewno zadecydowało o tym, że odnieśliśmy zwycięstwo - tłumaczy Flieger.
Analizując grę Wilków można zaobserwować, że jest to zdecydowanie drużyna, która o wiele lepiej czuje się podczas drugiej połowy meczu. To właśnie wtedy przesądza o losach spotkaniach. Charakterystyczny jest też fakt, że w decydujących momentach starć skuteczność rzutowa Wilków wzrasta. - Faktycznie zawsze o wiele lepiej zaczynamy te drugie połowy od pierwszych. Może wynika to z tego, że w przerwie wyciągamy dobre wnioski. Jesteśmy doświadczoną drużyną. Wiemy, gdzie popełniamy błędy i umiemy szybko je naprawić - twierdzi rozgrywający.