Koszykarze Stabillu Jezioro Tarnobrzeg nie mieli żadnych szans w starciu z PGE Turowem Zgorzelec. Zawodnicy Miodraga Rajkovicia od samego początku ruszyli z impetem i w kolejnych minutach tylko coraz mocniej ukazywali olbrzymią dysproporcję między drużynami.
- Bardzo dobrze ten mecz się dla nas ułożył. Od samego początku realizowaliśmy swoje założenia bardzo dobrze, bo wiedzieliśmy, że gdy ułożymy ten mecz po naszemu, rywal nie nadąży za tempem oraz intensywnością - mówi Łukasz Wiśniewski.
PGE Turów prowadził po pierwszej połowie 54:29, więc kluczowym pytaniem przed drugą częścią pojedynku było to, czy wicemistrzowie Polski są w stanie zachować koncentrację przy tak wysokim prowadzeniu. - Fakt, obawialiśmy się tego wyjścia na trzecią kwartę, bo wiadomo, że jak się wygrywa tak wysoko już w pierwszej części meczu, to mogą pojawić się problemy z koncentracją. Na szczęście zagraliśmy do końca bardzo skutecznie - dodaje rzucający PGE Turowa.
Zgorzelczanie wygrali półfinałowe starcie aż 89:51, zatrzymując rywala na skuteczności 21 procent trafionych rzutów z gry! - Nie pamiętam meczu z takimi statystykami, ale też nie zwracam jakoś specjalnej uwagi na cyferki. Wszystko wzięło się z naszej bardzo dobrej obrony. To dzięki niej odebraliśmy tarnobrzeżanom ochotę do gry. Można powiedzieć, że obrona zniszczyła rywala - kończy Wiśniewski.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]