W listopadzie Stabill Jezioro Tarnobrzeg nadspodziewanie łatwo pokonało podopiecznych Gaspera Okorna. Koszalinianie zagrali fatalnie, zwłaszcza w pierwszej kwarcie. Czy w sobotę faworyzowany AZS zaprezentuje się lepiej i przedłuży szansę awansu do szóstki? - Czeka nas dużo trudniejszy mecz niż u siebie. Dobrze grają na własnym parkiecie, mają w tabeli parę punktów więcej i na pewno mogą się czuć faworytem. Będą na pewno chcieli zmazać plamę po tym przegranym meczu u nas, który był transmitowany w telewizji. Na pewno to rywali zabolało, ale my jedziemy tam walczyć - przekonuje Krzysztof Krajniewski.
Tarnobrzeżanie w dalszym ciągu borykają się z problemami kadrowymi. Prawdopodobnie do końca sezonu nie zagra już Rafał Rajewicz. Swojego potencjału wciąż nie pokazał jeszcze Kevin Goffney, który niedawno zasilił szeregi Stabill Jeziora. W Koszalinie przed szansą na debiut stanie najnowszy nabytek Jeziorowców - Reggie Hamilton. - Kevin jest bardzo dobrym graczem. Wiadomo, te pierwsze mecze zawsze są ciężkie, trzeba dobrze wejść w drużynę i rytm. Jest problem z polską rotacją. Pod koszem został nam tylko Szymon Łukasiak. Kontuzja Rafała to spore osłabienie, z Treflem musiałem grać trochę jako silny skrzydłowy - dodaje 24-letni zawodnik.
Trzeba przyznać, że mimo serii sześciu porażek gracze Dariusza Szczubiała mogą mówić o sporym pechu. Dwa mecze przegrali w ostatnich sekundach, będą równorzędnym rywalem dla Asseco Gdynia i Trefla Sopot. - To nas bardzo boli. Zagraliśmy moim zdaniem dobre zawody z Treflem. Niestety czegoś nam brakło. Nie byliśmy faworytem, ale mieliśmy swoje szanse w tamtym spotkaniu. Pewne zadowolenie może być bo, jest poprawa w samej grze, zwłaszcza obronnej - mówi Krajniewski.
Po spotkaniu z AZS Koszalin Jeziorowcy zmierzą się w ramach IBC ze Stelmetem Zielona Góra. Również kolejne potyczki w TBL będą dla tarnobrzeżan bardzo wymagające. - Trzeba wyciągnąć wnioski i jeszcze bardziej poprawiać grę. Nie możemy rozpamiętywać tych porażek, bo to nam nie pomoże. Będziemy walczyć dalej - kończy skrzydłowy.