Najważniejsze, by wygrywać mecze w których jest się faworytem - rozmowa z Pawłem Leończykiem, graczem Trefla Sopot

- Wydaje mi się, że wygrywanie meczów z zespołami, gdzie to my jesteśmy uważani za faworytów jest najważniejsze. To właśnie te spotkania ustawiają nas na dobrych pozycjach - przyznaje Paweł Leończyk.

Bartosz Półrolniczak: To nie był wielki mecz w waszym wykonaniu, ale skończyło się szczęśliwie.
Paweł Leończyk:

No tak, i to się liczy. Po ostatniej porażce z Turowem i słabej grze przyjechaliśmy do Tarnobrzega prosto ze Zgorzelca, więc tak naprawdę w te 5-6 dni trochę się wymęczyliśmy samymi podróżami. Myślę, że to było widać w tym spotkaniu. Ważna wygrana i tak naprawdę tylko to się dla nas liczy.

Zagraliście trzy spotkania w ciągu tygodnia, to chyba też w jakiś sposób odczuliście?
-

Tak, bo przede wszystkim nie jesteśmy trochę do tego przyzwyczajeni. Cała liga jest tak rozgrywana, że mecze są praktycznie raz w tygodniu, więc ciężko się jest przestawić. Na pewno musi to być dla nas jakieś doświadczenie z tego względu, że później w szóstkach te mecze przyśpieszają i będzie się grało co trzy dni. Trzeba teraz wynieść doświadczenie jak trenować i jak się przygotowywać do takich spotkań. Jestem pewien, że nam się to przyda i będzie lepiej w przyszłości.

Zmierzył się najlepszy atak z najgorszą obroną, ale akurat w tym spotkaniu nie było tego widać, było to dla was zaskoczenie?
-

Myślę, że Jezioro po prostu lepiej funkcjonuje na własnym parkiecie. Zarówno atak, jak i obrona wygląda inaczej niż na wyjeździe. To taki specyficzny zespół, co zresztą pokazują ich wyniki. Grają dużo lepiej u siebie, bardzo ciężko jest wygrać w Tarnobrzegu. Również w starciu z nami to pokazali, napsuli nam sporo krwi, ale tak jak powiedziałem liczy się wygrana i dwa punkty dopisane do naszego konta w tabeli.

Można chyba powiedzieć, że ostatnie kolejki tego etapu to będzie dla was pewien test, bo będziecie grać na dobrą sprawę tylko na wyjazdach.
-

Na pewno tak. Cieszmy się, że udało się wygrać w Koszalinie i także w końcówce w Tarnobrzegu. Tak to jest, że te mecze są bardziej wymagające. U siebie wygrywaliśmy zdecydowanie, ale wyjazdy są trudniejsze. Dochodzą przede wszystkim podróże, taka długa jak na Podkarpacie to jest też bardzo ciężka sprawa. Warto też dodać, że zespół grający u siebie zawsze prezentuje się lepiej i trzeba być na to gotowym. Wydaje mi się, że do spotkania z Jeziorem podeszliśmy naprawdę bardzo poważnie. Nasza gra wynikała też z postawy gospodarzy, bo trzeba to powiedzieć, że zagrali dobry mecz i wielkie brawa dla Jeziora. Czegoś im jednak zabrakło, nam zostaje się cieszyć ze zwycięstwa.

Leończyk: Najważniejsze, by nie gubić punktów z teoretycznie słabszymi zespołami
Leończyk: Najważniejsze, by nie gubić punktów z teoretycznie słabszymi zespołami

Od początku sezonu to Polacy stanowią o sile Trefla. W Tarnobrzegu to jednak głównie dobra gra obcokrajowców dała wam wygraną, to też w jakiś sposób pokazuje, jak jesteście wyrównaną drużyną?
-

Ciężko mi powiedzieć, czy Polacy zagrali słabiej. Nie wiem, wydaje mi się, że każdy trzyma swój poziom. Wiadomo, są takie momenty na boisku, że ktoś inny może mieć okazję popisania się, albo mamy przewagę i chcemy to wykorzystać. Jeśli jakiś gracz ma dobry dzień, to też staramy się to w jakiś sposób dobrze wykorzystać. Mamy wyrównany zespół, różni gracze mogą decydować o losie spotkań. To z pewnością nasza siła.

W lutym będziecie mieli trochę wolnego. To korzystna sytuacja i okazja by coś poprawić, czy jednak przerwy wybijają z rytmu?
-

Mocno przepracujemy ten okres. Przede wszystkim teraz musimy się zregenerować, bo ostatni tydzień był bardzo ciężki dla nas. Czujemy się zmęczeni fizycznie. Ta przerwa to jednak będzie okazja, by popracować nad naszymi mankamentami. Te mecze w Zgorzelcu i Tarnobrzegu pokazały, że mamy nad czym pracować. Ok, w ataku mamy powiedzmy dużo talentu, i nawet jak mamy gorszy dzień to sobie radzimy i rzucamy na dobrym poziomie i zdobywamy trochę tych punktów. Wydaje mi się natomiast, że musimy więcej pracować nad obroną, tu są naprawdę duże rezerwy.

Trener Maskoliunas uczulał was na coś szczególnie przed meczem ze Stabill Jeziorem?
-

Obrona jeden na jeden. Nie od dziś wiadomo, że ta drużyna prezentuje taką otwartą koszykówkę. Mniej taktyki, a więcej trochę indywidualnych popisów. Podkreślał, że musimy zacząć od tej gry jeden na jeden. Były trochę z tym problemy, ale wygraliśmy. Mamy tu naprawdę rezerwy. Nie chodzi mi o to, że gramy na przykład źle, ale możemy dużo lepiej spisywać się w defensywie.

O ile porażka w Zgorzelcu była dla was do zaakceptowania, to ewentualne potknięcie z Jeziorowcami by was chyba znacznie bardziej zabolało.
-

Nie da się ukryć. Wydaje mi się, że wygrywanie meczów z zespołami, gdzie to my jesteśmy uważani za faworytów jest najważniejsze. To właśnie te spotkania ustawiają nas na dobrych pozycjach. Szkoda także porażek z Turowem czy Stelmetem na wyjeździe, ale najważniejsze jest, by nie gubić punktów w starciach z teoretycznie słabszymi drużynami. Na razie nam się to udaje i oby tak dalej.[b]

[/b]

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: