Dokładnie 25 marca 2009 roku Mike Taylor w barwach Los Angeles Clippers zdobył 35 punków w hali Madison Square Garden przeciwko New York Knicks. Wydawało się, że to spotkanie będzie dla niego przepustką do wielkiej kariery w NBA. Jednakże tak się nie stało, bo kilka miesięcy po tym spotkaniu działacze Los Angeles Clippers podziękowali mu za współpracę.
- Oczywiście, że pamiętam tamto spotkanie, jak i całe rozgrywki. Dla mnie to był debiutancki sezon w rozgrywkach NBA, więc trudno, żebym cokolwiek zapomniał, ponieważ to były piękne chwile w moim życiu. Co do tego spotkania w Madison Square Garden, to była naprawdę niezapomniana noc dla mnie. Sam byłem zaskoczony, że zdobyłem aż tyle punktów - podkreśla Mike Taylor.
Amerykanin przed sezonem 2009/2010 podpisał kontrakt w Belgradzie. Niestety kilka miesięcy później gracz nabawił się kontuzji, która wyeliminowała go z dalszej części rozgrywek. Taylor wrócił do Stanów Zjednoczonych na leczenie. Później grywał zarówno we Włoszech, w Grecji, jak i w Czechach, ale do swojej dawnej wysokiej formy jak na razie nie wrócił. Teraz zapowiada, że ma się to zmienić.
- To nie jest tak, że zapomniałem nagle jak to się robi. Potrzebuję trochę czasu, żeby wrócić na właściwe tory. Uważam, że jestem w stanie wrócić na ten poziom. Moim marzeniem nie jest powrót do NBA, ponieważ skupiam się na tym, co mam. Mogę grać zarówno w Europie, jak i w Stanach. Nie ma to dla mnie różnicy. Muszę jednak czuć się komfortowo w danej sytuacji. To się dla mnie najbardziej liczy - zauważa Mike Taylor.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]