Spotkanie dostarczyło dużych emocji w samej końcówce. Wrocławska drużyna po 30 minutach prowadziła różnicą 12 punktów. Gospodarze zerwali się w czwartej kwarcie i ostatecznie ekipa Pawła Turkiewicza wygrała 68:66. - Ostrów to ciężki teren, bo dotąd tutaj wygrała tylko drużyna z Torunia. Nie były to łatwe zawody. Nie pozwoliliśmy gospodarzom rzucić zbyt wiele punktów. Chwała moim zawodnikom. Niepotrzebna była nerwówka w końcówce, bo daliśmy sobie narzucić tempo rywala. Na szczęście przetrwaliśmy ten trudny moment - mówi trener zespołu z Dolnego Śląska.
W ostatniej minucie spotkania w zespole WKK punktował tylko Rafał Niesobski. Gospodarze faulowali taktycznie, ale 31-letni gracz był bezbłędny na linii rzutów osobistych (6/6). - Taka była taktyka, wybieraliśmy Rafała do wyprowadzania piłek. Wiedzieliśmy, że Rafał jest skutecznym zawodnikiem na linii rzutów wolnych. Tak samo pomógł nam wygrać mecz tydzień wcześniej. Nie zadrżała mu ręka - mówi Turkiewicz.
Po sukcesie w Ostrowie Wielkopolskim jego podopieczni będą mogli w dobrych nastrojach udać się do domów na święta Bożego Narodzenia. - Chłopacy w nagrodę mają najbliższe dni wolne. Spotykamy się dopiero po świętach. Włożyli dużo serca w ten mecz i to im się należy - mówi trener WKK.
8-5 - to aktualny bilans beniaminka I ligi na półmetku rundy zasadniczej. Występy młodej ekipy można więc ocenić jako udane. - Wykorzystujemy młodych zawodników. Przydarzają im się słabsze i lepsze mecze. Dla nich gra na poziomie pierwszoligowym to duże doświadczenie. Zagraliśmy bardzo wahadłowo w tej pierwszej rundzie. Mogliśmy jeszcze u siebie spróbować wygrać dwa mecze z zespołami z Lublina i ze Szczecina. Jednak mimo tego cieszymy się z tego, jesteśmy na tak wysokim miejscu. Może do końca miejsce nie jest ważne. Cały czas wpajam swoim zawodnikom, że wychodzimy na parkiet po to,, żeby wygrać, a co będzie to czas pokaże - zakończył Turkiewicz.