Gdybym dużo zmienił pozabijaliby się głowami - rozmowa z Dariuszem Szczubiałem, trenerem Stabill Jeziora Tarnobrzeg

- Trochę zmieniłem akcenty. Musimy poszukać szybkości i mocy, bo ta boiskowa wytrzymałość jest - mówi Dariusz Szczubiał, trener tarnobrzeskich Jeziorowców.

[b]

Bartosz Półrolniczak: Co sprawiło, że praktycznie z dnia na dzień opuścił pan Kotwicę i wrócił na ławkę trenerską w Tarnobrzegu?
Dariusz Szczubiał: [/b]

Nastąpiło porozumienie stron, że tak trzeba po prostu zrobić. To wszystko.

To pana trzeci sezon w Tarnobrzegu, ale teraz jest inna sytuacja, bo tej drużyny pan nie budował. Jakie są pierwsze spostrzeżenia dotyczące potencjału tego zespołu?
-

Póki co dwa mecze oglądałem, a w dwóch ich prowadziłem. W Zielonej Górze byliśmy słabsi, aczkolwiek były już momenty dobrej gry. Teraz była naprawdę bardzo dobra postawa w meczach z Polpharmą, mimo krótkiego składu i paru urazów. Zobaczymy, tak naprawdę zostaje czekać na kolejne mecze. Doszedł Weeden, który widać, że jest dobrze przygotowany. Pokazał to na treningu i w meczu pucharowym. Nie chodzi o jego zdobycz punktową, a ogólną postawę. Fizycznie spokojnie sobie radził, dobrze i mocno bronił. Będzie to duże wzmocnienie, szczególnie na obwodzie. Warto pamiętać, że z Polpharmą w lidze wygraliśmy tak naprawdę mając tylko dwóch obwodowych w rotacji, czyli Nowakowskiego i Allena. Byli jeszcze młodzi gracze, ale poza Piotrkiem Pyszniakiem, który zagrał chwilę, nie wystawiłem ich do gry.

Dlaczego zdecydował się pan właśnie na Tony'ego Weedena?
-

Przede wszystkim jest sprawdzonym zawodnikiem. O tej porze roku dość ciężko o dobrego gracza. Myślę, że skala błędu w tym przypadku jest znacznie mniejsza, niż z koszykarzem, który pierwszy raz tu przyjedzie i jeszcze nigdy nie grał w Europie. Do tego oczywiście należy dołożyć jego umiejętności.

Długo na powrót do Kołobrzegu nie musiał pan czekać. Już w sobotę gracie kolejny mecz ligowy właśnie z Kotwicą. Można powiedzieć, że żadnego rywala Stabill Jezioro nie będzie miało chyba aż tak dobrze rozpracowanego?
-

Myślę, że tam jednak nastąpiły pewne zmiany. Może nie w taktyce, chociaż kto wie. Generalnie taktyka na pewno opiera się dalej na tych samych zagraniach, to tylko kwestia ich połączenia i wykonania. Liczę, że damy sobie radę. Znam niewątpliwe zawodników Kotwicy.

Co wobec tego jest najgroźniejszą bronią tej drużyny?
-

Kotwica to generalnie groźny zespół. Mieli parę urazów, wypadli Polacy z rotacji. Uważam jednak, że potencjał tam jest bardzo wysoki. Są dość dobrze zbilansowani. Widziałem, że już Adam Parzych zaczął grać, jest to zatem jeden zawodnik do rotacji więcej. Miał jednak sporą przerwę. Być może Marek Piechowicz wróci. Z tego co wiem, miało to być do dwóch tygodni po wizycie u lekarza, a to właśnie gdzieś teraz wypada. On jednak również sporo nie grał. Dobrze spisują się obwodowi, ale bardzo duży potencjał jest w dwóch amerykańskich podkoszowych Kotwicy. Parks i Johnson nie zawsze to pokazują, ale w tych meczach, w których wygrywali, to oni byli bardzo mocnymi punktami drużyny. Jeśli się skoncentrują i pokażą swoją grę, to czeka nas ciężkie zadanie.

Doświadczony trener już w sobotę zmierzy się z Kotwicą, którą jeszcze dwa tygodnie temu prowadził
Doświadczony trener już w sobotę zmierzy się z Kotwicą, którą jeszcze dwa tygodnie temu prowadził

Kotwica ostatnio przegrywa dość wysoko, chyba na ten mecz ze Stabill Jeziorem będą bardzo zmobilizowani.
-

Chcieć a móc to są dwie różne sprawy. Czasem rozum chce, a nogi nie mogą. To groźny zespół, który ma tyle samo wygranych co my. Grają u siebie, a my odbędziemy ciężką podróż, o tym też należy pamiętać. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać na parkiecie. Uważam jednak, że nasz zespół może pokusić się o wygranie tego spotkania.

Przejął pan drużynę po meczu ze Stelmetem.Jak jest z przygotowaniem fizycznym drużyny, jak pan to ocenia?
-

Troszkę zmieniłem akcenty. Wydaje się jednak, że nie ma większych problemów. Z Polpharmą zagraliśmy dzień po dniu na wysokim poziomie i problemów nie zauważyłem. Musimy raczej poszukać mocy i szybkości, bo jeśli chodzi o taką boiskową wytrzymałość, to ona jest na dobrym poziomie.
Dużo pan generalnie zmieniał w treningu i sposobie gry?
-

Coś zmieniałem, na pewno. Nie było tego jednak dużo, bo by się pozabijali głowami. Na to trzeba czasu, to by więc było bez sensu. Zwróciliśmy uwagę na defensywę, w ataku graliśmy te rzeczy, które ustalaliśmy. Myślę, że im się to spodobało i dobrze się czują w takiej grze. Szczególnie zyskał chyba na tym Marcin Nowakowski, bo on jest dobry w takiej szybkiej, agresywnej grze. Rozdał 12 asyst, to wiele mówi.

Sporo problemów było zwłaszcza na pozycji niskiego skrzydłowego. Urazy Michała Marciniaka i Krzysztofa Krajniewskiego sprawiły, że jednym graczem na tej pozycji zdolnym do gry był Jakub Patoka.
-

Zagrał bardzo dobrze. Był bardzo nieskuteczny w Zielonej Górze. Zresztą obie trójki, bo i Krzysiek też. To był moim zdaniem główny powód tego, że tak wysoko wygrał Stelmet. Były spore problemy z grą w ataku. Przeciwnik dawał im pozycje, ale oni nie wstrzelili się i brakowało tych punktów, by wynik był bardziej wyrównany. Przeciwko Polpharmie zagrał natomiast bardzo dobre spotkania. Jest coraz bardziej odważny, chociaż jeszcze trochę mu tego brakuje. Rzucił jednak parę razy i dołożył swoje punkty. Bardzo ciężko pracował w obronie, robiąc tu dobrą robotę. Naprawdę fajnie się zaprezentował.

W Kołobrzegu też może liczyć na sporą liczbę minut?
-

Na pewno, aczkolwiek bierzemy pod uwagę, że trochę pogra też Allen na tej pozycji. Jest bardzo uniwersalnym graczem i spokojnie sobie na trójce poradzi. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja podczas meczu.[b]

[/b]

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: