Zielonogórzanie w pojedynku z włoską ekipą prowadzili niemal przez cały mecz, lecz trzypunktowy rzut koszykarza Montepaschi Siena kilka sekund przed końcową syreną pozbawił biało-zielonych wyjazdowego zwycięstwa. Podobna sytuacja miała miejsce przed kilkoma tygodniami w Pireusie, kiedy to mistrzowie Polski źle zachowali się w obronie, co wykorzystał Evangelos Mantzaris, trafiając zza linii 6,75 m w ostatniej sekundzie spotkania.
Łukasz Koszarek ma nadzieję, że podczas kolejnego pojedynku w Eurolidze, który odbędzie się w najbliższy w piątek w Stambule, biało-zielonym dopisze więcej szczęścia i odniosą kolejne zwycięstwo na arenie europejskiej. - Ile można przegrywać? Wszyscy mówią, że gramy fajnie, rywalizujemy jak równy z równym z mocniejszymi drużynami, ale koniec końców przegrywamy. Gdybyśmy mieli nieco więcej szczęścia, to sytuacja w grupie w tej chwili byłaby bardziej dla nas korzystna - TOP16 byłoby prawie nasze. Ten sport jest niestety czasem brutalny, czasami mało brakuje, aby spełniać marzenia - powiedział kapitan Stelmetu Zielona Góra.
Choć mistrzowie Polski niemal nie mają już szans na awans do TOP16, to i tak odnieśli spory sukces w Eurolidze. Przed startem tych rozgrywek nikt nie spodziewał bowiem, że podopieczni Mihailo Uvalina będą w stanie walczyć jak równy z równym z bardziej doświadczonymi i cenionymi ekipami. - Inne zespoły traktują już nas serio. Słyszałem bardzo pozytywne opinie na nasz temat. Po pierwszych dwóch spotkaniach dziwiono się, jak tak grający Stelmet załapał się do Euroligi. Później pokazaliśmy jednak, że należymy do tych najlepszych drużyn w Europie - dodał Łukasz Koszarek.