Pierwsza kwarta spotkania między WKK, a Startem rozpoczęła się od testowania celowników obu drużyn z linii osobistych. Sporo fauli z obu stron, a także straty to w dużej mierze obraz początkowych minut spotkania. Gra toczyła się kosz za kosz, a żadna z ekip nie osiągnęła zdecydowanej przewagi. Zgodnie z oczekiwaniami wśród gości prym wiódł Marcel Wilczek, który wykorzystywał swoją siłę w tłoku podkoszowym i zdobywał punkty dla lublinian. Grę gospodarzy ciągnęli bracia Bartosz i Łukasz Diduszko. Obie ekipy badały siły swoich szeregów i po pierwszej odsłonie nieznacznie prowadziła ekipa WKK 22:19.
Kolejna część gry również w początkowej fazie należała do wrocławian, którzy po trójce Jakuba Koelnera odskoczyli rywalom na pięć oczek. Stratę starali się zniwelować obwodowi Startu w osobach Grzegorza Mordzaka i Kamila Michalskiego. Sprawy w swoje ręce starał się wziąć Koelner, który trafił kolejny raz zza linii 6,75, a następną trójkę dołożył Karol Szpyrka i podopieczni trenera Pawła Turkiewicza prowadzili już siedmioma punktami. Goście wykorzystywali skutecznie osobiste, ponieważ WKK twardo broniło i popełniało kolejne przewinienia. Gospodarze dużo lepiej prezentowali się na tablicach mając znaczą przewagę w zbiórkach. To była zdecydowanie kwarta Koelnera, który zdobył kolejne punkty po technicznym faulu Wojciecha Szawarskiego i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 39:31 przed drugą połową. Obie ekipy nie za dobrze prezentowały się w skuteczności z gry notując ledwo 30 procent.
Trzecia kwarta to pogoń ekipy Startu. W ataku uaktywnił się Paweł Kowalski, który zdobył pięć punktów z rzędu, po puntach z szybkiego ataku Mordzaka, trener Turkiewicz był zmuszony wziąć czas na żądanie. Na punkty Wilczka szybko trójką odpowiedział Rafał Niesobski. Goście standardowo punktowali z linii osobistych, a WKK odpowiadało rzutami z dystansu, które znajdowały drogę do kosza. Czwarty faul zapisał na swoim koncie Grzegorz Mordzak, ale trener Dominik Derwisz pozostawił go na parkiecie, a ten skutecznymi akcjami wraz z kolegami doprowadził do wyrównania. WKK tradycyjnie już odpowiedziało celną trójką Łukasza Diduszko. Niezłe zawody w dalszym ciągu rozgrywał Wilczek, który pod koniec trzeciej kwarty miał już na swoim koncie double-double 14 punktów i 10 zbiórek, a jego Start tracił przed ostatnią odsłoną tylko trzy oczka do wrocławian.
Ostatnia część spotkania rozpoczęła się od kolejnej trójki Koelnera, ale szybko odpowiedzieli punktami Mordzak z Michalskim. Po celnym rzucie zza łuku Alana Czujkowskiego lublinianie wyszli na jednopunktowe prowadzenie, a po chwili skrzydłowy Startu po raz kolejny trafił za trzy. Gracze WKK nie mogli znaleźć sposobu na Marcela Wilczka i uciekali się do kolejnych fauli, a trener Turkiewicz zmuszony był zareagować kolejną przerwą na żądanie. Jeśli nie idzie to należy rzucać z dystansu, z takiego założenia wyszli gracze WKK, a Koelner trafił po raz kolejny za trzy. Po chwili jednak obrońca wrocławian popełnił faul techniczny, a Mordzak swoimi punktami wyprowadził ponownie Start na prowadzenie. Do zmiany wyniku doprowadzili bracia Diduszko. Końcówka była istnym horrorem niczym z filmów Hitchcocka, ale więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy wykorzystali kłopoty z faulami WKK i wygrali zaledwie jednym oczkiem 70:69 i tym samym przeskoczyli wrocławski zespół w tabeli I ligi.
WKK ProBiotics Wrocław - MKS WIKANA Start S.A. Lublin 69:70 (22:19, 17:12, 18:23, 12:16)
WKK: Koelner 18 (4x3), Łukasz Diduszko 11 (2x3), Bartosz Diduszko 10, Niesobski 10 (1x3), Grzeliński 9 (1x3), Kolowca 4, Szpyrka 3 (1x3), Bochenkiewicz 2, Płatek 2, Wadowski 0.
Start: Mordzak 20 (1x3), Wilczek 14, Czujkowski 10 (2x3), Michalski 8 (1x3), Kowalski 8 (1x3), Pełka 3, Szawarski 3, Sikora 2, Wiśniewski 2, Kaczmarski 0.