Stracona szansa Spójni? - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński

Zdecydowanym faworytem niedzielnego spotkania byli dąbrowianie. Jednak koszykarze Spójni postawili im wysoko poprzeczkę i jeszcze na cztery minuty przed końcem byli bliżsi wygranej od Zagłębiaków.

MKS przystąpił do pojedynku w roli faworyta, ale drużyna była osłabiona brakiem Mateusza Dziemby, który boryka się z urazem kolana.

Początkowo stargardzianie dotrzymywali kroku dąbrowianom, lecz w miarę upływu czasu rosła przewaga MKS-u (14:8). Mimo to przyjezdni dzielnie walczyli i zdołali zniwelować straty do dwóch "oczek", a dzięki punktowej serii, której autorami byli Łukasz Bodych i Michał Kwiatkowski, na tablicy pojawił się remis 17:17. Wynik premierowej kwarty ustaliły wolne oraz trójka Marcina Piechowicza.

Gra była wyrównana, a o ambicjach Spójni kibice zgromadzeni w hali "Centrum" przekonali się dość szybko. Goście raz po raz doprowadzali do remisu, by w trzeciej minucie drugiej odsłony objąć prowadzenie za sprawą Wiktora Grudzińskiego (25:27). Dąbrowianie popełniali dużo prostych błędów, ich rzuty rzadko trafiały do kosza. Gdyby stargardzianie rzucali celniej, ich przewaga wzrosłaby znacznie szybciej i byłaby większa, a tak po pierwszej połowie wynosiła cztery punkty (34:38).

Zapewne koszykarze MKS-u w szatni usłyszeli kilka słów krytyki od swoich trenerów, a na parkiet powrócili z celem przejęcia inicjatywy i przede wszystkim zwycięstwa. Ich gra wciąż nie wyglądała najlepiej i mimo starań nie byli w stanie doprowadzić do remisu. Przed decydującą kwartą Spójnia prowadziła 59:53.

Co prawda przez pierwszą połowę odsłony gra obu zespołów nie była zbyt dobra, ale druga część kwarty była ciekawsza, a to za sprawą pogoni dąbrowian. Na 3,5 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry do remisu doprowadził celnymi wolnymi Piotr Zieliński (64:64). Od tego momentu przyjezdni grali bardziej nerwowo, popełniali błędy i gorzej radzili sobie w zbiórkach. W efekcie Zagłębiacy triumfowali 72:65, a stargardzianom pozostał żal po wypuszczonej z rąk przewadze.

Meczu do końca z powodu przekroczonego limitu fauli nie dograło trzech zawodników, w MKS-ie był to Zieliński (piąte przewinienie złapał na 4 sekundy przed końcem spotkania), a w barwach Spójni Suliński oraz Grudziński (obaj piąte faule popełnili w piątej minucie ostatniej kwarty, z boiska zeszli w odstępie 15 sekund).

MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński 72:65 (22:17, 12:21, 19:21, 19:6)

MKS: Szymański 17 (10 zb), Piechowicz 14, Wołoszyn 12, Małecki 11, Zieliński 10 (12 zb), Maj 3, Wróbel 3, Zmarlak 2, Wieczorek 0, Wit 0.

Spójnia: Stokłosa 15 (3x3 pkt), Kwiatkowski 12, Suliński 11 (3x3 pkt), Koszuta 8, Soczewski 6, Bodych 5, Grudziński 4, Ejsmont 4, Wróblewski 0.

Komentarze (5)
HaJa23
24.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Słaba teoria spiskowa. Spójnia jest słaba i tylko ambicja i wola walki sprawiała iż mecz był wyrównany. Pod koniec meczu nie mieli juz sił. To i agresywna gra sprawila iz mieli tyle fauli. 
avatar
kibic basketu
24.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Meczu do końca z powodu przekroczonego limitu fauli nie dograło trzech zawodników, w MKS-ie był to Zieliński (piąte przewinienie złapał na 4 sekundy przed końcem spotkania), a w barwach Spójni Czytaj całość