W środę informowaliśmy o tym, że Kacper Młynarski podpisał kontrakt z Sokołem Łańcut. Jednakże jeszcze we wtorek wieczorem wszystko wskazywało na to, że zawodnik będzie graczem Startu Lublin. Koszykarz trenował już z ekipą Dominika Derwisza, ale ostatecznie przekonał go telefon od swojego byłego trenera z Łańcuta - Dariusza Kaszowskiego. - Byłem już praktycznie dogadany w Lublinie, ale zadzwonił do mnie z ofertą trener Kaszowski i przekonał mnie podczas rozmowy. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie, bo już w środę udało mi się zagrać mecz. Co prawda nie był on najlepszy, ale cieszę się, że debiut mam już za sobą - podkreśla na naszych łamach Młynarski, dla którego będzie to powrót do Sokoła. Poprzednie rozgrywki kończył właśnie w tym klubie.
Dlaczego gracz nie zdecydował się pozostać w Lublinie? - Po prostu oferta Sokoła była dla mnie lepsza, zresztą teraz jest już sezon, więc dużo łatwiej będzie mi się zgrać z zespołem, który znam. Bardzo dobrze znam trenera Kaszowskiego. Mam jednak nadzieję, że nikt w Lublinie nie ma mi tego za złe, po prostu tak się złożyło - ocenia Młynarski, który cieszy się, że będzie znów pracował z trenerem Kaszowskim.
- Pracowaliśmy razem i wiem czego ode mnie oczekuje, a trener z kolei wie, co mogę dać drużynie. Myślę, że to jest najważniejsze. Wiem, że mogę liczyć na sporo grania, jeśli tylko dojdę do optymalnej formy - zaznacza Młynarski.
Zawodnik ostatnie półtora miesiąca przesiedział w domu, ponieważ po rozstaniu z Polpharmą nie mógł znaleźć żadnego pracodawcy. - Siedzenie w domu było okropne, niepewność, gdzie dogram sezon była okropna... Teraz jest dobrze, bo nie dość, że znalazłem klub to przy okazji mam bardzo blisko do rodzinnego Rzeszowa - zauważa nowy gracz Sokoła Łańcut.