Trzeba mieć zaciśniętą pięść - rozmowa z Justyną Żurowską, zawodniczką Wisły Can Pack Kraków

W ostatnich dniach Biała Gwiazda niezbyt udanie zainaugurowała Euroligę, ale za to pokonała CCC Polkowice. Zwyciężyć bardzo pomogła Justyna Żurowska rozgrywając jeden z najlepszych meczów tego sezonu.

Adam Popek: Wypada Wam pogratulować, bo sobotnie zwycięstwo po prostu wyszarpałyście i gdy przeciwniczki zaczęły przejmować inicjatywę potrafiłyście je twardą obroną zastopować.

Justyna Żurowska: Wyszłyśmy z szatni bardzo skoncentrowane. Przyświecał nam jeden cel - zaprezentować agresywny basket, a także jak najszybciej zapomnieć o środowych wydarzeniach kiedy uznałyśmy wyższość Rivas Ecopolis Madryt. Dla mnie problem tamtego euroligowego pojedynku były również piłki, zupełnie inne od tych, którymi gramy w lidze.

Stąd słaba skuteczność?

- Uważam, że to ważny czynnik, ponieważ Spalding i Molten mają kompletnie odmienną konstrukcję. Nie wiem czy rzeczywiście przy sprawdzaniu danych technicznych wyszłaby różnica, lecz te drugie odbijają się niczym kauczuki. Fakt faktem poprzednie lata na krajowych podwórkach dominował Molten, tyle że ten w ELW mimo wszystko ma swoje specyficzne właściwości.

Musicie szybko się przestawić.

- Dla mnie sprawa wygląda nieco dziwnie. Nagle zmieniamy "narzędzie pracy", odbywamy ze dwa treningi, potem mecz i znów następuje roszada. Ale cóż, wracając do głównego wątku chciałyśmy zrehabilitować się za wcześniejsze niepowodzenie, pokazać iż stać nas na więcej.

Jednak wymieniane przez ciebie skupienie trener parę razy dość gwałtownie pobudzał.

- I dobrze, że pracuje szkoleniowiec, który żyje na ławce, wymusza maksymalne zaangażowanie. Wówczas cały boiskowy wysiłek odbiera się przyjemniej. Nawet po dwóch-trzech minutach można być mocno zmęczonym.

Przypuszczam, iż po części zeszło napięcie towarzyszące wam ostatnimi dniami. Ponadto Wisła wreszcie pokonała CCC Polkowice.

- Tak i końcowy dystans nie pozostawiał żadnych złudzeń, aczkolwiek pamiętajmy, że znajdujemy się dopiero we wczesnej fazie sezonu. Powiem więc tak - nie tyle odetchnęłyśmy co zyskałyśmy pozytywną energię, której potrzebujemy zwłaszcza na międzynarodową rywalizację.

Defensorki mistrza Polski w większości przypadków nie potrafiły zatrzymać Justyny Żurowskiej
Defensorki mistrza Polski w większości przypadków nie potrafiły zatrzymać Justyny Żurowskiej

Widziałem, że Ty sama cieszyłaś się z własnej postawy. Zresztą zdobywając 18 punktów wydatnie pomogłaś osiągnąć sukces.

- Ja zawsze jestem zadowolona jeśli zespół podąża we właściwym kierunku. Czy spędzam na parkiecie długie fragmenty czy oglądam starcie siedząc wśród rezerwowych staram się być pobudzona, zmotywowana, a teraz dodatkowo miałam do siebie pretensje za poprzedni, mniej udany występ. Początkowo całość układała się w miarę poprawnie, ale potem nie dałam drużynie tyle, ile mogłam.

Czasem niełatwo ot tak się poprawić.

- Nie lubię u siebie bierności dlatego szczególnie siedziała we mnie żądza triumfu. Bez przerwy trzeba mieć zaciśniętą pięść i ogrywać oponentów nie kilkoma "oczkami" tylko możliwie największą ilością.

Czym spowodowane są wasze wahania dyspozycji? Ewidentnie da się zauważyć problem, by utrzymywać pożądane nastawienie przez pełny okres konfrontacji.

- To trochę tak jak z dziećmi w szkole. Program lekcyjny nigdy nie jest realizowany idealnie przez 45 minut. Każdy człowiek ma podobnie. Sztuka polega właśnie na tym, by najpierw złapać szczytowy pułap i go zachować. Potyczka nie trwa chwili. Składają się tutaj momenty walki, przerw, które notabene niekiedy wybijają z rytmu. Istotne zatem, by trener umiał pomóc, zareagować gdy tego wymagają okoliczności.

Komentarze (0)