Mistrzowie Polski rzucili AZS Koszalin aż 105 punktów przy 76 oczkach rywali. To pokazuje, że biało-zieloni nie mieli najmniejszych problemów z kreowaniem akcji. - Myślę, że po prostu cieszyliśmy się koszykówką. Słaba obrona, dobry atak - taką grę lubią wszyscy zawodnicy. Gra w ataku bardzo nam się układała - zresztą do ofensywy nigdy nikogo nie trzeba zmuszać. W pierwszej połowie mieliśmy mały problem z obroną, graliśmy nieco za miękko, ale podczas przerwy wyjaśniliśmy sobie kilka sytuacji. Jesteśmy zadowoleni z naszej postawy - ocenił Łukasz Koszarek.
Podopieczni Mihailo Uvalina po pierwszym zwycięstwie w Eurolidze, gdzie pokonali Montepaschi Siena złapali wiatr w żagle. - Myślę, że ten mecz dodał nam pewności siebie, a to jest bardzo ważne. Potrzebowaliśmy zwycięstwa z mocnym rywalem na przełamanie. Po spotkaniu z Montepaschi wszyscy odetchnęli. Pojedynek ten pokazał, że nasza ciężka praca nie idzie na marne - dodał rozgrywający.
Kapitan Stelmetu Zielona Góra wciąż widzi wiele rzeczy do poprawy w grze drużyny. - To nie jest tak, że w miesiąc uda się ułożyć drużynę. Ten proces będzie trwał przez długi czas. W meczu przeciwko AZS może nie było tego widać, ale są spotkania, gdzie rywale grają z presją, a my wtedy się gubimy. Brakuje wtedy zrozumienia, celnych podań. Ciężko to wyćwiczyć na treningu - skomentował 29-latek.
W piątek zielonogórzanie zmierzą się z Galatasaray Stambuł w kolejnym meczu Euroligi. - Oczywiście, że mamy jeszcze wiele rzeczy do poprawy. AZS Koszalin nie jest przeciwnikiem pokroju Unicaji Malaga, więc teraz grało się dość łatwo, ale w piątek trzeba się naprawdę skoncentrować, bo przyjeżdża bardzo mocny rywal - zakończył Łukasz Koszarek.
Nowiutki Time- Out :)