Liczyłem się z tym, że mogę grać tylko w drugiej kwarcie - mówi Tomasz Ochońko, zawodnik Atlasa Stali Ostrów

Tomasz Ochońko spełnia w ostrowskim zespole rolę młodego zawodnika, który zgodnie z regulaminem musi przebywać na parkiecie w drugiej kwarcie każdego spotkania. Ochońko nie ukrywa, że chciałby grać znacznie więcej, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że wiele zależy od jego dyspozycji.

Jarosław Galewski: Gratuluję zwycięstwa. Co było kluczem do pokonania poznańskiej drużyny?

Tomasz Ochońko: Po raz kolejny pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo bliscy zwycięstwa, kiedy potrafimy dobrze bronić i wyprowadzamy kontry, z których zdobywamy punkty. W spotkaniu z Poznaniem właśnie tak było. Niestety, momentami graliśmy niepewnie. Przeplataliśmy lepsze chwile z gorszymi. Kiedy zaczęliśmy grać w obronie i wyprowadzać kontry, mecz zaczął układać się po naszej myśli. Należy pamiętać, że mamy w zespole zawodników, którzy potrafią rzucać, kiedy mają czystą pozycję.

Po raz kolejny zagraliście słabiej w drugiej kwarcie. Z czego wynika wasza słabsza dyspozycja w drugich dziesięciu minutach?

- Nie wiem, dlaczego mamy takie problemy. Pamiętam, że w jednym z moich zespołów mieliśmy zawsze kłopoty w trzeciej odsłonie meczu. W Ostrowie nie radzimy sobie idealnie w drugich dziesięciu minutach. Wierzę, że bardzo szybko poradzimy sobie z tym problemem i zaczniemy grać na wysokim poziomie przez całe spotkanie. Jeżeli chcemy wygrywać z najlepszymi, musimy grać dobrze przez 40 minut.

Nie da się ukryć, że w pierwszej połowie wynik ciągnęła dwójka zawodników. Jovanovic i Okafor trafiali jak natchnieni...

- Na pewno ich postawa była kluczem do sukcesu w pierwszej połowie. Ich dobra dyspozycja sprawiła, że utrzymywaliśmy przez cały czas korzystny wynik. Być może później tej dwójce zabrakło trochę sił. Najważniejsze, że w końcówce pokazali się inni gracze, którzy także potrafią wziąć na swoje barki ciężar gry.

Jak na razie występujesz tylko w drugiej kwarcie. Czy jesteś zadowolony ze swojej roli w ostrowskim zespole?

- Przychodząc do zespołu, liczyłem się z tym, że mogę grać tylko w drugiej kwarcie. Cieszę się, że mam swoje dziesięć minut i będę robił wszystko, żeby wykorzystywać je jak najlepiej. W tej chwili nie jestem w pełni zadowolony ze swojej dyspozycji. Zdaję sobie sprawę, że obecnie nie ma zbyt dużej szansy na to, żebym otrzymywał więcej minut.

Zagraliście trzy spotkania i odnieśliście trzy zwycięstwa. Przedsezonowe sparingi nie zapowiadały takiego obrotu spraw...

- Każdy z nas w to wierzył. Wiedzieliśmy, że pierwsze trzy spotkania gramy we własnej hali i zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy je wygrać. Po ostatnim przedsezonowym turnieju, w którym pokazaliśmy się z bardzo złej strony, powiedzieliśmy sobie, że musimy wygrać wszystkie trzy spotkania przed własną publicznością, a później powalczyć w kolejnych pojedynkach.

Czy turniej w Ostrowie był zimnym prysznicem i motywacją do cięższej pracy?

- Z kolegami tłumaczyliśmy sobie, że każdego spotykają lepsze i gorsze dni. Doszliśmy do wniosku, że podczas turnieju trafiliśmy na te trudniejsze chwile i mieliśmy nadzieję, że w trakcie sezonu zaczniemy grać znacznie lepiej.

Kolejne spotkanie rozegracie na wyjeździe. Czy po tym pojedynku poznamy prawdziwą wartość ostrowskiej Stali?

- Wydaje mi się, że istnieje pewna różnica pomiędzy meczami przed własną publicznością a spotkaniami w halach rywali. Jeżeli chcemy walczyć o najwyższe cele, to musimy wygrywać u siebie i na wyjeździe.

Przed sezonem w Ostrowie mówiło się, że sporym sukcesem będzie awans do najlepszej ósemki. Czy tak udany start rozgrywek rozbudził wasze apetyty?

- Z kolegami nie zakładamy sobie, że chcemy zająć jakieś konkretne miejsce. Wychodzimy na parkiet i chcemy wygrać każde spotkanie. Wierzymy, że jesteśmy w stanie pokonać każdego z naszych rywali. Do wszystkich spotkań podchodzimy niesłychanie zmobilizowani i głodni zwycięstwa.

Źródło artykułu: