Krzysztof Sulima: Nikt nie chciał zacząć od dwóch porażek

Śląsk Wrocław w meczu ze Stabill Jeziorem zagrał znacznie lepiej niż z Anwilem i odniósł pewne zwycięstwo. - Nikt nie chciał zacząć sezonu od dwóch przegranych meczów - przyznaje Krzysztof Sulima.

Przed meczem w Tarnobrzegu jedyną pewną rzeczą było to, że jedna z drużyn zacznie sezon od dwóch porażek. Samo spotkanie nie dostarczyło spodziewanych emocji. Przewaga WKS Śląska Wrocław nie była zagrożona ani przez chwilę. - Przygotowaliśmy się do tego meczu bardzo skoncentrowani. Spotkanie z Anwilem nam nie wyszło, staraliśmy się więc podejść do kolejnego rywala bardzo profesjonalnie. Wyszliśmy zupełnie inaczej, również można powiedzieć, że nam wpadało w ataku. Przeciwko Anwilowi zagraliśmy bardzo nieskutecznie. Zaprezentowaliśmy się dobrze w ataku i solidnie w obronie, dlatego wygraliśmy wysoko z Jeziorem - zapewnia Krzysztof Sulima.

Na tarnobrzeskim parkiecie pierwszy raz zaprezentowali się nowi gracze Śląska - Danny Gibson i Nikola Malesević. - Będą realnym wzmocnieniem naszej drużyny. Jak będziemy tworzyć zespół, to będzie to wyglądać jeszcze lepiej. Bardzo dobrze czuję się w tym składzie, jest fajna rywalizacja. O to tak naprawdę chodzi, trzeba iść do przodu, a nie cofać się - mówi podopieczny trenera Lazica.

Podkoszowy Śląska pokazał się w Tarnobrzegu z dobrej strony
Podkoszowy Śląska pokazał się w Tarnobrzegu z dobrej strony

Podkoszowy wrocławian przyznaje, że mecz ze Stabill Jeziorem Tarnobrzeg była dla obu drużyn bardzo ważny. - Nikt nie chciał zacząć sezonu od bilansu 0-2. Do każdego spotkania będziemy podchodzić oddzielnie. Gra się przecież po to, by zwyciężać.

Okres przygotowawczy nie był dla beniaminka TBL spokojnym okresem. Przez drużynę Milivoje Lazicia przewinęło się wielu zawodników, którzy z różnych powodów nie zostali w drużynie na dłużej. - Skoncentrowałem się na sobie, żeby dobrze grać, trenować i być gotowym na ligę. Cała ta sytuacja mi jakoś wobec tego nie przeszkadzała. Powiem wręcz, że mi pomogła. Miałem kontakt z różnymi zawodnikami, każdy prezentował inny styl. Sądzę, że pomogło mi to zrobić krok do przodu. Drużynie jako całości na pewno to przeszkadzało. Są różne zagrywki, które trzeba poznać żeby się wkomponować a na to nie było czasu. Myślę, że teraz będzie już coraz lepiej, bo większość tego składu już zostanie. W Tarnobrzegu dobrze to funkcjonowało. Będziemy pewnie grali takim składem do końca, choć sam jeszcze tego nie wiem (śmiech). Oby się jednak tak stało - zdradza podkoszowy Śląska Wrocław.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: