Przed tym sezonem Zbigniew Białek zdecydował się podpisać kontrakt z AZS-em Koszalin. Dla wielu było to sporym zaskoczeniem, z racji tego, że gracz przez wiele lat grał w Enerdze Czarnych Słupsk. Tego faktu nie zapomnieli kibice koszalińscy, którzy nie za dobrze przyjęli zawodnika w klubie. Podczas prezentacji gwizdali w momencie, kiedy spiker ogłaszał jego nazwisko. W dodatku podczas spotkania z Asseco Gdynia śpiewali obraźliwe piosenki w kierunku Białka, co nie uszło uwadze prezesa klubu - Marcina Kozaka.
- Miałem spotkanie z kibicami w tej kwestii i jasno dałem do zrozumienia, że taka sytuacja nie może się powtórzyć. Nie wyobrażam sobie tego, żeby kibice obrażali, wyzywali własnych zawodników. Jeśli to będzie się powtarzało, to wówczas nie będziemy rekomendować działań klubu kibica. Każdemu zawodnikowi należy się szacunek - mówi na naszych łamach prezes Akademików, który liczy na to, że taka sytuacja już nigdy więcej się nie powtórzy.
- Traktuję to zdarzenie jako incydentalne. Obiecano mi, że to nigdy więcej się nie powtórzy. Te osoby, które były inicjatorami tego zostaną usunięte z klubu kibica. Zapewniono mnie, że każdy gracz będzie miał szacunek u kibiców - podkreśla prezes Kozak.
Na meczu domowym z PGE Turowem Zgorzelec taka sytuacja nie miała już miejsca i kibice nie gwizdali na swojego zawodnika, który notabane urodził się... właśnie w Koszalinie. Jednakże nigdy na poziomie ekstraklasy nie grał w swoim rodzinnym klubie.
- Domyślam się, że to historia rywalizacji koszalińsko-słupskiej była tego powodem, ale udało mi się dać do zrozumienia najzagorzalszym kibicom, że taka postawa jest niewłaściwa - kończy Marcin Kozak.