To nie było porywające widowisko, lecz mecz, w którym dominowała ofensywa. Wszystko odbyło się jednak kosztem obrony czy zorganizowanych akcji. W wymianie ciosów lepszy okazał się beniaminek. O zwycięstwie wrocławian zadecydowała znakomita postawa w ataku w drugiej i trzeciej kwarcie, kiedy to Wojskowi dopisali do swojego dorobku... 53 punkty. To dobitnie pokazuje, iż obie strony zaniedbały obronę.
Tarnobrzeżanie na dziesięć minut przed końcem mieli już tylko iluzoryczne szanse na zwycięstwo, ale mimo wszystko podjęli rękawice i spróbowali jeszcze odwrócić losy spotkania. Rzeczywiście, Stabill Jezioro szybko zmniejszało dystans, gdyż niespełna cztery minuty przed końcem mieli już "tylko" 13 punktów straty. Na finiszu Śląsk zdołał jednak oddalić zagrożenie i odnieść pierwsze zwycięstwo po powrocie do Tauron Basket Ligi.
Najlepszym strzelcem "Jeziorowców" był Chase Simon, autor 21 punktów i 7 zbiórek. Natomiast w zespole Milivoje Lazicia wyróżnili się Dominique Johnson (17 punktów) i Kevin Thompson (16).
Sporą różnicę - na korzyść gości - zrobili Polacy. Dla wrocławian zdobyli oni 46 punktów, czyli ponad połowę całego dorobku. W przypadku gospodarzy przez długi czas wszystko opierało się na Amerykanach, dopiero z czasem do gry weszli rodzimi zawodnicy, którzy ostatecznie wspomogli zespół... 18 "oczkami".
Stabill Jezioro Tarnobrzeg - Śląsk Wrocław 74:89 (18:20, 16:28, 17:25, 23:16)
Stabill Jezioro: Simon 21, Fitzgerald 13, Doaks 13, Nowakowski 10, Allen 9, Krajniewski 4, Łukasiak 4, Przybyszewski 0, Marciniak 0.
Śląsk: Johnson 17, Thompson 16, Sulima 9, Gibson 6, Gabiński 6, Skibniewski 6, Mroczek-Truskowski 6, Parzeński 4, Malesević 2, Bubalo 2, Hyży 2.