Na Dolny Śląsk zawitają gorzowskie Akademiczki, które wydają się dysponować silniejszym składem aniżeli rok wcześniej i z pewnością drzemią w nich spore rezerwy. Dotąd triumfowały one zaledwie raz. Podczas minionego weekendu pokonały łódzki Widzew, więc pewnie przynajmniej spróbują zagrozić kolejnemu rywalowi, choć łatwo bez wątpienia nie będzie.
Podopieczne Dariusza Maciejewskiego wciąż tak naprawdę dochodzą do właściwej dyspozycji. Coraz częściej widać przejawy większego zgrania, lecz wiele jest jeszcze do poprawy. - Wydaje mi się, że jesteśmy już na dobrym etapie. Jednak do optimum zadowolenia z mojej strony jeszcze trochę brakuje. Trzeba po prostu czasu - mówił nie tak dawno temu główny coach.
Wybiegając nieco dalej w przyszłość team powinien dołożyć wszelkich starań, aby złapać zrozumienie z nową rozgrywającą. Wobec ciężkiej kontuzji Andrei Riley działacze postanowili zakontraktować doskonale znaną fanom BLK Sharnee Zoll. Amerykanka poprzednio broniła barw właśnie… czempiona ekstraklasy.
W trakcie ostatniej kolejki błysnęła Chineze Nwagbo. 30-letnia podkoszowa oprócz aż 35 punktów zanotowała 18 zbiórek, będąc motorem napędowym kolektywu. Jej wsparcie przy okazji nadchodzącej konfrontacji uchodzi za kwestię nieodzowną. Ponadto dobrze poradziła sobie Magdalena Losi. Pochodząca z Polkowic obwodowa wcale nie koncentrowała się przy jednym, konkretnym zadaniu. Jest na tyle uniwersalna, że może godzić jednocześnie różne role, co bez wątpienia daje sztabowi szkoleniowemu komfort. Jak wiadomo również w innych dyscyplinach tego typu gracze są niejednokrotnie kluczowi, bo potrafią przejąć ciężar odpowiedzialności kiedy inne okoliczności nie sprzyjają.
- W sobotnim boju robiliśmy proste błędy, przeciwnik zdobywał łatwe punkty. Młodość ma swoje prawa. Po przerwie impuls w defensywie dała Beata, a w ataku Kasia Jaworska. To nam bardzo pomogło - komentował Maciejewski, chwaląc jednocześnie obie koszykarki za starcie z łodziankami.
Aby realnie zagrozić aktualnemu mistrzowi, oprócz w miarę skutecznej ofensywy, potrzebna jest też obrona. Polkowiczanki posiadają tyle atutów, a co za tym idzie wybijających się ponad przeciętność zawodniczek, że nawet chwila nieuwagi kosztuje sporo, choć ostatnio nie porwały one swoim występem. Zwyciężyły fakt faktem Rivierę Gdynia, jednak końcowa różnica wyniosła 12 "oczek", czyli znacznie mniej aniżeli w teorii dzieli obie strony.
Bez zmian słowa pochwały należy kierować pod adresem Belindy Snell. Australijka odważnie wykorzystuje swoją główną broń, mianowicie rzut z dystansu. Notabene w minionej edycji rozgrywek łącznie blisko osiemdziesiąt razy trafiała za "trzy" i teraz kontynuuje coś co wychodzi jej świetnie.
Siłą uczestnika tegorocznego FinalEight są też oczywiście Polki, które przecież posiadają doświadczenie reprezentacyjne. Zobaczymy zatem jak wypadną na tle byłych kadrowiczek, przywdziewających trykot AZS-u.
Początek meczu w środę o godzinie 17.45.