Podopieczni Dirka Bauermanna w fatalnym stylu przegrali w pierwszym swoim meczu na Eurobaskecie z reprezentacją Gruzji. Polacy zagrali bardzo słabo w ataku. Zdobyli zaledwie 67 punktów, z czego znaczną część w ostatniej odsłonie meczu, gdy wynik był już rozstrzygnięty. - Nie da się wygrać meczu takim atakiem. Zagraliśmy bardzo źle i nieskutecznie, szczególnie w rzutach za trzy punkty. Oprócz tego mieliśmy masę prostych strat - analizuje Maciej Zieliński, były reprezentant Polski.
W całym spotkaniu Polacy trafili zaledwie trzy razy zza linii 6,75. Ich skuteczność w tym elemencie gry wyniosła niecałe 19 procent. - Każdy wie, jaką mamy siłę pod koszem. Gruzini byli dobrze przygotowani na Marcina Gortata i Maćka Lampe. Problemem było jednak to, że nie wpadało nam z dystansu. To sprawiło, że pod koszem robiło się bardzo ciasno, obrona rywali nie była rozciągnięta i wtedy ciężko jest skutecznie walczyć pod koszem - mówi Zieliński.
Reprezentanci Polski źle weszli w mecz i praktycznie od samego początku musieli odrabiać straty. Nie do zatrzymania po stronie rywali był najlepszy zawodnik spotkania - Viktor Sanikidze. - Gra w obronie również pozostawiała wiele do życzenia. Oglądając mecz rzuciło mi się w oczy, że było wiele przekazywania w obronie i dochodziło do takich sytuacji, że Marcin Gortat musiał kryć niskiego gracza i wychodzić na obwód. Ciężko było też z pomocą, bo często była spóźniona. Nic nie szło i ciężko mi w ogóle coś dobrego o tym spotkaniu powiedzieć.
Eksperci zgodnie podkreślali, że kluczem do sukcesu reprezentacji Polski są dwa pierwsze mecze. Porażka na inaugurację znacznie komplikuje sytuację drużyny Bauermanna. - Szanse na pewno są mniejsze, ale to dopiero pierwszy mecz i wciąż one są. Gorzej niż dziś już być nie może, trzeba wyciągnąć wnioski z tej porażki. Może wtedy to zdenerwowanie opadnie i zaczniemy coś grać, bo ten pojedynek z Gruzją to totalna porażka. Po wejściu Przemka Zamojskiego gra się trochę ożywiła, ale wtedy już w zasadzie było po meczu. Nie mnie oceniać, czy powinien wejść wcześniej na parkiet. To zadanie trenera, który miał cały okres przygotowawczy by poznać drużynę. Zdarzają się mecze, że nic nie idzie w ataku i w obronie, ale wtedy trzeba fizycznie się bić i walczyć, a przeciwko Gruzinom nawet tego nie było - przyznaje ikona Śląska Wrocław.
Przed sztabem trenerskim i zawodnikami duże wyzwanie, by na mecz z Czechami wyszła już inna reprezentacja Polski. Czy fatalna gra i niespodziewana porażka z niedocenianymi Gruzinami zostanie w głowach Polaków? - Na pewno o tym nie zapomną, ale mam nadzieję, że to zostanie im w głowie. Zawodnicy powinni o tym myśleć, co się stanie, gdy nie zawalczymy. Czasem trzeba w obronie się poświęcić i coś wyrwać, nie można odpuszczać. Na pewno trzeba zmienić wiele rzeczy, a przede wszystkim swoje nastawienie do grania przed meczem z Czechami - wyjaśnia Maciej Zieliński.