Wracam na właściwy kurs - wywiad z Markiem Piechowiczem, nowym graczem Kotwicy Kołobrzeg

- Rok temu podjąłem najgorszą z możliwych decyzji i dzisiaj wiem, że był to duży błąd. Teraz, w Kotwicy, wracam na właściwy kurs - mówi w wywiadzie Marek Piechowicz, nowy gracz Kotwicy Kołobrzeg.

Michał Fałkowski: Gdy rok temu podpisywałeś kontrakt w Dąbrowie Górniczej większość dziennikarzy czy też kibiców dziwiła się dlaczego wybrałeś 1. ligę, choć po sezonie w Tarnobrzegu podobno nie narzekałeś na brak ofert z Tauron Basket Ligi...

Marek Piechowicz: Tamten sezon w Tarnobrzegu był dla mnie przełomowy, po zakończeniu rozgrywek otrzymałem wtedy wiele ciekawych ofert m.in. z Koszalina i kto wie, może teraz byłbym brązowym medalistą mistrzostw Polski?

Żałujesz?

- Powiem tak - podjąłem najgorszą z możliwych decyzji i dzisiaj, z perspektywy czasu, wiem, że był to duży błąd. Ostatniego sezonu w Dąbrowie Górniczej nie zaliczam do udanych, mało tego, był to najgorszy sezon w mojej karierze, ale nie chcę się nad tym rozwodzić, podjąłem złą decyzję i tyle, muszę z tym żyć. Świat się jednak nie kończy. Tego lata bardzo zależało mi na powrocie do ekstraklasy, udało się, jestem w Kotwicy i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Chcę wrócić na właściwy tor, a raczej, skoro jestem w Kotwicy, może powinienem powiedzieć na właściwy kurs (śmiech). Mam ogromne oczekiwania związane z sezonem 2013/14 dlatego chciałbym już jak najszybciej zacząć trenować.

[b]

Wybierając grę w Dąbrowie Górniczej na pewno liczyłeś, że awansujecie do TBL...[/b]

- Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. W Dąbrowie grałem wcześniej, znałem ten klub, czułem się w tej drużynie komfortowo. Działacze z Dąbrowy bardzo naciskali na mój powrót do drużyny, budowany był ciekawy skład, więc pomyślałem - dlaczego nie? Może uda się awansować? Wszystko zapowiadało się dobrze dopóki nie skręciłem kostki. Później moje relacje z trenerami nazwał bym "toksycznym związkiem". Pretensje, brak zaufania i już nie udało mi się wrócić do formy. Chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tym sezonie.

Mógłbyś sprecyzować bardziej ten zwrot "toksyczny związek"?

- Już odpowiedziałem na to pytanie. Jedyne, co mogę sobie zarzucić to kontuzja i spowodowany nią długi powrót do gry.

Przejdźmy zatem do Kotwicy Kołobrzeg. Dlaczego wybrałeś akurat ten zespół?

- Kotwica to drużyna, która nie ma nic do stracenia dlatego nazwałbym ją niebezpieczną. Myślę, że będziemy groźni dla każdego, a ja chciałbym wygrywać z najlepszymi w tej lidze. Nie będziemy wygodnym przeciwnikiem dla nikogo. Dodatkowo, Kotwica to dla mnie powrót do ekstraklasy, którego tak bardzo pragnąłem, a także możliwość ponownej współpracy z trenerem, z którym świetnie mi się współpracowało w Tarnobrzegu. Mam więc nadzieję, że to dobry początek, aby sezon był udany.

Nie jesteś już młodym graczem, takim, o którym mówiłoby się, że ma jeszcze czas by się pokazać. To potęguje wyzwanie, jakim niewątpliwie jest ponowa gra w ekstraklasie?

Marek Piechowicz wraca na parkiety ekstraklasy
Marek Piechowicz wraca na parkiety ekstraklasy

- To prawda, latka lecą. Mam nadzieję, że będę ważnym ogniwem w drużynie trenera Dariusza Szczubiała. Chcę udowodnić wszystkim, a przede wszystkim sobie, że potrafię grać na najwyższym poziomie. Ale najważniejsze, chciałbym pomóc drużynie z Kołobrzegu w zajęciu jak najlepszego miejsca w tabeli, ponieważ za sukcesem drużyny idą sukcesy indywidualne. Jestem w tym sezonie podwójnie zmotywowany, aby prezentować jak najwyższy poziom w każdym spotkaniu ligowym, a może nawet w play-offach. Ten sezon to dla mnie duże wyzwanie, ale mam nadzieję, że wszystko potoczy się po mojej myśli i zadowolony będę ja, jak i również zarząd, trenerzy oraz kibice.

Na czym, według ciebie, polega fenomen Dariusza Szczubiała? Trener od lat ma w Polsce łatkę szkoleniowca najchętniej dającego wolną rękę Amerykanom, a rodzimych graczy traktującego jako dodatek...

- To prawda. Trener Szczubiał ma po prostu taki styl prowadzenia zespołu, że sprowadza zagranicznych zawodników, którzy decydują o sile drużyny oraz stara się znaleźć solidnych Polaków, którzy się jakoś w ten zespół wkomponowują. Dobrym przykładem w poprzednim sezonie był Jakub Dłoniak. Dlatego jestem osobiście twierdzę, że pomimo iż trener Szczubiał daje wolną rękę graczom z zagranicy, to także daje szansę gry polskim zawodnikom i taką właśnie szansę gry dostałem rok temu w Tarnobrzegu. A na czym polega fenomen trenera Szczubiała?? Przy skromnym budżecie potrafi stworzyć drużynę, która potrafi zagrozić najlepszym ekipom w lidze.

W zeszłym sezonie mieliśmy do czynienia z faktem, że wielu zawodników, którzy grali wcześniej w ekstraklasie, albo byli do niej przymierzani, szukali sobie klubów na jej zapleczu. Jak uważasz - lepiej jest grać w lepszym klubie 1. ligi czy słabszym ekstraklasy?

- Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od zawodnika i jego predyspozycji. Jeden gracz daje sobie świetnie radę w pierwszej lidze, ale w ekstraklasie nigdy się nie sprawdzi, a drugi w ekstraklasie czuje się jak ryba w wodzie, a w 1. lidze nie może się odnaleźć. Bardzo ważnym elementem w tej grze jest szczęście. Zawodnik potrafi siedzieć na ławce w najlepszej drużynie w pierwszej lidze, a przechodząc do ekstraklasy dostanie kredyt zaufania od nowego trenera i okazuje się rewelacją. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie gdzie lepiej grać, ale wiem na pewno, że ja mam ambicje, żeby grać w najlepszych klubach ekstraklasy. Dlatego będę dążył do tego ze wszystkich moich sił, również poprzez występy w Kotwicy.

Ostro mówisz o sob, że popełniłeś błąd idąc do 1. ligi rok temu. A jaki masz stosunek do Anwilu Włocławek, który z jednej strony sprawił, że trenowałeś obok bardzo mocnych zawodników w bardzo młodym wieku, ale jednocześnie zagrałeś tylko w 10 meczach w ciągu dwóch sezonów. Obwiniasz się za to, że nie udało ci się przebić do pierwszego składu?

- Anwil na pewno pomógł mi w mojej karierze, ponieważ przez całą swoją karierę zawsze w CV miałem wpisany Włocławek, a Włocławek to świetna marka. Na pewno dużo się tam nauczyłem, podglądałem najlepszych i z nimi trenowałem, ale gdybym mógł cofnąć czas to nie zdecydowałbym się podpisać kontraktu z Anwilem. Zostałem wpuszczony na głęboką wodę, a nie umiałem jeszcze tak dobrze pływać. Powinienem iść do słabszego zespołu i może wtedy moja kariera potoczyła by się inaczej.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: