Rzeszowski klub przed rokiem awansował do ekstraklasy i myślał raczej o dłuższej działalności na tym poziomie. Niestety rzeczywistość zgotowała inny, mniej korzystny scenariusz.
Już w trakcie sezonu dochodziły głosy, że pojawiają się problemy w kwestiach budżetowych. Team zdołał dokończyć rozgrywki, wygrywając łącznie trzy spotkania w rundzie zasadniczej, niemniej najważniejsza batalia miała zostać stoczona dopiero podczas letniej przerwy. Działacze zapewniali, iż usilnie pracują nad sprostaniem wymogom licencyjnym. - Kontaktowaliśmy się z około tysiącem firm. Gdyby każda zaoferowała choć tysiąc, walczylibyśmy o miejsca w okolicach podium. Daleko jednak do tego. Mało kto chce pomóc, a jeśli już, to oferuje skromne kwoty - mówił parę tygodni temu prezes Wilhelm Woźniak, dla portalu nowiny24.pl.
Włodarze liczyli, że wsparcie okaże miasto, jednak stąd ratunek nie nadszedł. Dlatego od pewnego czasu osoby będące w otoczeniu spodziewały się negatywnych rozstrzygnięć. Wysłana została też oferta do Jarosławia, by rozgrywać mecze w tamtejszej hali MOSiR i ewentualnie uzyskać jakąkolwiek dotację, lecz również trafili na mało podatny grunt. Zresztą tamtejszy sport halowy pogrzebano jakiś czas temu.
Finalnie w opublikowanej liście drużyn, które przeszły etap weryfikacji zabrakło AZS-u, a znaczna część zawodniczek ma nowych pracodawców.
Czytaj więcej na nowiny24.pl