32-latka to bez wątpienia jedna z bardziej doświadczonych postaci biorąc pod uwagę polskie koszykarki. Jeszcze w poprzedniej dekadzie wykonała kawał pożytecznej pracy dla "Akademiczek" stając się współtwórcą pamiętnego awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Generalnie radziła sobie wtedy co najmniej dobrze, uzyskując jednocześnie solidną markę. Potem zdecydowała się wyjechać, reprezentując m in. barwy klubów węgierskich i włoskich. Teraz znów przywdzieje trykot ekipy z województwa Lubuskiego. Fakt przyjazdu traktuje jako nowe, pozytywne wyzwanie. - Cieszy mnie, że zaistniała taka opcja. Gorzów to mój drugi dom. Gdy tylko o nim myślę, od razu pojawia się uśmiech - mówi.
Można przypuszczać, że ponowny występ w ojczyźnie nie przysporzy jej specjalnych kłopotów. Zresztą wciąż utrzymuje zadowalającą formę, o czym świadczą choćby świetne recenzje zbierane na zapleczu ekstraklasy w Italii, gdzie zdobywała średnio blisko 18 "oczek", stanowiąc istotny punkt kolektywu. Przed rokiem postawę inteligentnie grającej obwodowej docenił również selekcjoner Jacek Winnicki, powołując ją do kadry walczącej wówczas w eliminacjach Mistrzostw Europy 2013.
Transfer Losi zadowolił też trenera Dariusza Maciejewskiego, niezmiennie sterującego poczynaniami AZS-u. W wielu wypowiedziach podkreślał potrzebę zatrudnienia tego typu gracza oraz zachwalał wcześniejszą współpracę. Podobnie sprawę komentuje sama zainteresowana. - Dobrze się znamy. Uważam, że przepracowane razem chwile tylko pomogą osiągnąć zakładany cel!
Ponadto wychowanka Orła Polkowice zdołała poukładać sprawy rodzinne, co oczywiście ma niebagatelne znaczenie. - Córka przyjedzie ze mną i spróbuje swoich siłek w polskim przedszkolu - kończy.