- Obecnie nie mogę niczego potwierdzić, ponieważ żadna ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta. Jesteśmy zainteresowani grą w rozgrywkach europejskich, ale to czy w nich wystąpimy zależy od dwóch podstawowych rzeczy. Po pierwsze, musimy otrzymać bezpośrednie zaproszenie, co z kolei jest zależne także od decyzji innych polskich klubów. Po drugie, budżet klubu musi zapewniać pokrycie kosztów związanych z takimi występami. Żeby wziąć udział w tych rozgrywkach muszą więc zostać spełnione oba warunki - mówi na naszych łamach Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Te informacje są sprzeczne z tymi, które w ostatnim czasie pojawiały się w mediach. Wszystkie niemal strony internetowe donosiły o tym, że Trefl otrzymał zaproszenie od władz EuroCupu i tak naprawdę wszystko zależy od samego klubu. Na "korzyść" Trefla działało także to, że AZS Koszalin nie przystąpi do rozgrywek, a PGE Turów wybierze grę w lidze VTB. - Nie mam takiej wiedzy, że wymieniane tu kluby oficjalnie odrzuciły możliwość występów w EuroCup-ie. Sytuacja jest jednak dynamiczna. Zwykle władze ULEB chcą mieć szybciej informację, kto będzie grał, ale wiele będzie się jeszcze zmieniać - przekonuje Tomasz Kwiatkowski.
Dyrektor sportowy Trefla Sopot zwraca też uwagę na fakt, że wiele klubów europejskich zmaga się obecnie z kłopotami finansowymi. - Proszę zobaczyć, co dzieje się w Europie. Nawet kluby, które otrzymują zaproszenie do Euroligi, muszą rezygnować, bo po prostu nie są w stanie udźwignąć tego ciężaru - kończy Tomasz Kwiatkowski.
Sami zawodnicy nie ukrywają tego, że bardzo zależy im na tym, żeby w przyszłym sezonie znów zaprezentować się w EuroCupie. Ostateczna decyzja należy jednak do działaczy, którzy na dniach mają podjąć decyzję.