Dwa oblicza Barcy
W pierwszym z dwóch spotkań katalońskiego klubu w ostatnich dwóch dniach, Regal FC Barcelona pokonała wyraźnie Ricoh Manresę 95-68 w meczu derbowym. Po stronie zwycięzców, wielu podopiecznych Xaviera Pascuala zagrało bardzo równe spotkanie, zaś najlepsze wrażenie wśród pokonanych pozostawił po sobie 30-letni Josh Asselin, zdobywca 13 punktów.
Katalończycy od pierwszych minut narzucili swój styl gry. Punktowali Juan Carlos Navarro, Fran Vazquez (obaj po 16 punktów w całym meczu) oraz Lubos Barton (11). W ósmej minucie "Blaugrana" prowadziła 23-13, choć po kilku trafieniach Javiera Bulfoniego i Guillema Rubio zrobiło się tylko 26-22. Wówczas obudzili się David Andersen, który do końca drugiej kwarty zdobył 8 punktów oraz Jaka Laković. To za ich sprawą Barcelona wygrywała do przerwy 45-34. W drugiej części meczu, przez cały czas gracze trenera Pascuala kontrolowali rezultat, zwyciężając kolejne kwarty 27-16 i 23-18, a cały mecz różnicą aż 27 oczek.
Zdecydowanie inne oblicze miało drugie spotkanie. Zmęczeni meczem z Ricoh, koszykarze Regalu FC Barcelona nie byli w stanie przeciwstawić się świetnie grającej tamtego wieczora ekipie DKV Joventutu Badalona i ostatecznie ulegli 83-95. Świetnie jak zwykle zagrał tercet Navarro - Andersen - Vazquez, który tym razem uzbierał aż 59 punktów, lecz nie otrzymał należytego wsparcia ze strony partnerów. Po stronie gości znakomite zawody zanotował Demond Mallet, zdobywca 29 oczek.
Tak jak w meczu przeciwko Ricoh od pierwszych minut prowadziła Barcelona, tak w tym spotkaniu, od początku wygrywali podopieczni Alfonso Alonso. Pierwszą kwartę, dzięki dobrej grze Malleta oraz Niemca Jana Hendrika Jagli, Joventut wygrał 19-25. W drugich dziesięciu minutach badaloński team prowadził w pewnym momencie nawet 29-43, by przespać nieco końcówkę i na przerwę schodzić z prowadzeniem tylko 38-47. Trzecia kwarta to zaciekła pogoń gospodarzy, która jednak nie przyniosła wielu korzyści. Czwarte dziesięć minut należało już bezdyskusyjnie do Joventutu, który za sprawą Simasa Jasaitisa (18 punktów w meczu) oraz Ricky’ego Rubio (7) pokonał Regal Barcelonę różnicą 12 punktów.
Porażki Cajasolu
Sensacyjnie zakończył się pierwszy z dwóch meczów andaluzyjskiej ekipy rozegrany w ostatnim czasie. Faworyzowany Cajasol Sewilla uległ fatalnie spisującemu się dotąd zespołowi trenera Trifona Pocha - CB Granada. Goście pokonali drużynę Michała Ignerskiego aż 64-97, zaś Polak uzyskał tylko 7 oczek. Granadę do zwycięstwa poprowadziła dwójka koszykarzy: Jimmie Hunter i Juan Gutierrez. Amerykanin zdobył 15 punktów, zaś o cztery więcej uzyskał Argentyńczyk z włoskim paszportem.
Podopieczni Pocha od początku meczu narzucili tempo gry, bardzo dobrze regulowane przez rozgrywającego Nicolasa Gianellę. Pierwsza kwartę wygrali 19-29, zaś drugie dziesięć minut 9-25 i na przerwę schodzili prowadząc 28-54. Druga połowa była więc tylko formalnością. Po stronie gospodarzy jedynie występ Andrei Pecile mógł zostać odebrany pozytywnie. Włoch rzucił 12 punktów.
Także drugie spotkanie nie wyszło podopiecznym Manela Comasa. Tym razem lepsza okazała się Unicaja Malaga. Czwarta ekipa poprzedniego sezonu pokonała Cajasol różnicą 18 oczek - 86-68. Kluczowym graczem gospodarzy okazał się, po raz kolejny w tym okresie przygotowawczym, Marcus Haislip. Amerykanin rzucił 18 punktów. Goście ponownie nie potrafili przeciwstawić się rywalowi w ataku. Zawiódł playmaker Elmer Bennet oraz ponownie Ignerski (tylko 5 oczek).
Unicaja bardzo dobrze otworzyła mecz, po kilku minutach wygrywając 10-1. Wówczas o czas poprosił trener Comas, zaś po przerwie jego zawodnicy wyszli na parkiet bardziej zmotywowani. Punkty rzucali Mile Ilić (14 w całym spotkaniu) oraz Tyrone Ellis (13), co zaowocowało wygraniem kwarty 19-23. Drugie dziesięć minut to jednakże zdecydowana przewaga Unicaji, w czym zasługa Roberta Archibalda (13 oczek w całym meczu) oraz Germana Gabriela (15), którzy zdominowali walkę pod tablicami. Druga połowa to konsekwentne powiększanie przewagi przez gospodarzy.
Kolejna wygrana mistrza
TAU Ceramica Vitoria prowadziła przez całe spotkanie ostatecznie wygrywając z Altą Gestion Fuenlabrada 89-79. W barwach baskijskiego zespołu świetny mecz zanotował Igor Rakocević. Serb rzucił 21 punktów, będąc najlepszym strzelcem drużyny Dusko Ivanovicia. Dzielnie wtórowali mu wysocy: Stanko Barać oraz William McDonald - po 15 punktów. Debiutujący w TAU, znany z ligi polskiej, Mustafa Shakur nie oddał ani jednego celnego rzutu do kosza. W drużynie gości na słowa uznania zasłużył Peter John Ramos. Ten mierzący 222 cm, 23-latek zdobył aż 27 oczek oraz dodał do tego 9 zbiórek.
Mimo, iż TAU wygrywał zarówno po pierwszych dziesięciu minutach (29-21), jak i po drugich (47-39), wystarczyła chwila nieuwagi w trzeciej kwarcie i podopieczni Luisa Guila doprowadzili do remisu 64-64. Wówczas świetnie zagrał wspomniany duet Barać - McDonald, wspomagany przez Pete’a Mickaela (5 punktów, wszystkie w trzeciej kwarcie) i to gospodarze ostatecznie mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Wideman ojcem zwycięstwa
Głównie dzięki bardzo dobrej grze Toma Widemana Estudiantes Madryt pokonał u siebie Kalise Gran Canarię 74-65. Amerykański center rzucił 18 punktów, wtedy gdy zespół potrzebował tego najbardziej, czyli w trzeciej i czwartej kwarcie. Dla Kalise najwięcej oczek zdobył Carl English - 16, zaś słabiej zagrał będący ostatnio w wysokiej formie James Augustine, zdobywca tylko 3 oczek.
Spotkanie lepiej zaczęli goście. Choć w połowie kwarty było jeszcze 11-12, to już trzy minuty później 11-25. Druga kwarta to pościg "Studentów", którzy w czternastej minucie wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu, 31-30, po punktach Petara Popovicia. Na przerwę to jednak goście schodzili z dwupunktową przewagą 37-39. Po zmianie stron dominowali już gospodarze. Do zdobywania punktów włączyli się młodzi: Jason Granger (13 oczek w meczu) oraz Javier Beiran (5). Goście próbowali jeszcze ratować wynik meczu. Po punktach Marcusa Norrisa było zaledwie 57-55, lecz końcówka należała do Estudiantesu, który dzięki trafieniom Vonteego Cummingsa zwyciężył w tym meczu.