San Antonio Spurs są już w finale Konferencji Zachodniej. Awans przypieczętowali zwycięstwem w hali Wojowników. Udało im się je osiągnąć pomimo faktu, iż ich lider, Tony Parker, nie był w tego dnia najlepszej dyspozycji i trafił zaledwie 3 z 16 rzutów z gry. Na całe szczęście dla Ostróg, jedna z udanych prób miała miejsce w najważniejszym momencie pojedynku - na niewiele ponad minutę przed jego zakończeniem. - Po prostu zachowałem wiarę w siebie. Moi koledzy wspierali mnie. Mówili: "Próbuj dalej, w końcu wpadnie" - stwierdził francuski rozgrywający.
Golden State Warriors byli dla drużyny z San Antonio niełatwą przeszkodą. Udowodnili, że dobra dyspozycja z sezonu zasadniczego nie była przypadkowa. Sprawili, że rywale musieli się bardzo napocić. - Zawiesili wysoko poprzeczkę. Cała seria była ciężka. Spodziewaliśmy się tego. Na tym etapie chodzi o przystosowanie się, wprowadzenie korekt. Udało nam się to, rozgryźliśmy ich i dzięki temu wygraliśmy dwa ostatnie mecze - przyznał Tim Duncan.
Teraz Spurs czeka rywalizacja z Memphis Grizzlies. Zadecyduje ona o tym, która z drużyn znajdzie się w finale NBA. Ostrogi wierzą, że to właśnie im, po raz pierwszy od 2007 roku przypadnie taki zaszczyt. - Myślę, iż każdy w drużynie bardzo tego pragnie, wszyscy chcemy ponownie mieć taką okazję. Minęło już sporo czasu - dodał Parker.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.