Nie było niespodzianki w dwóch pierwszych półfinałowych spotkaniach fazy play-off. Podopieczne Jacka Winnickiego już po raz czwarty w obecnym sezonie (licząc też mecze rundy zasadniczej) rozprawiły się z toruńskimi Katarzynkami i są już bardzo blisko awansu do wielkiego finału. - Jesteśmy bardzo zadowolone z tych dwóch wygranych. Choć muszę przyznać, że odczuwamy jeszcze w kościach trudy euroligowego turnieju w Jekaterynburgu - mówi Australijka reprezentująca barwy CCC, Belinda Snell.
W obu pojedynkach play-off z Energą Toruń polkowiczanki zaprezentowały nieco odmienną dyspozycję. W środę gra Pomarańczowych nie wyglądała najlepiej, brakowało płynności oraz koszykarskiej jakości. Natomiast już dzień później Dolnoślązaczki pokazały pełnię swoich możliwości i spokojnie wypunktowały torunianki. - Fakt. W środę nasza gra nie wyglądała idealnie, było trochę błędów oraz niepotrzebnych strat i przed meczem w Toruniu musimy nad tym popracować - kontynuuje Snell.
Teraz rywalizacja przeniesie się do grodu Kopernika i jest bardzo prawdopodobne, że tam się właśnie zakończy. - Zależało nam na tym, aby półfinałową serię z Energą rozpocząć od dwóch wygranych. Mamy nadzieję, że awans do finału będziemy świętować po trzecim meczu w Toruniu - kończy Belinda Snell.