- Ten mecz pokazał jak wyrównana jest nasza liga, praktycznie nie ma różnicy, czy gra się na wyjeździe, czy u siebie. Wygraliśmy, ale gdyby to Trefl zakończył mecz zwycięstwem, też nie można by mieć do nikogo pretensji. Bardzo dużo kłopotów sprawiał nam Spralja. Potrafiliśmy także opanować poczynania duetu Turner - Dylewicz. Ponadto Waczyński grał z czterema faulami i nie mógł grać już z takim zaangażowaniem, to także ułatwiło nam zadanie - stwierdził na pomeczowej konferencji trener Milija Bogicević.
Włocławianie zrewanżowali się za porażkę, którą ponieśli w Ergo Arenie 17 lutego. Trefl bardzo pewnie wygrał 91:74. Trener Bogicević zapowiadał wówczas, że Anwil zrewanżuje się sopocianom za porażkę... i słowa dotrzymał. Kluczem do zwycięstwa była bardzo dobra obrona i powstrzymanie duetu Frank Turner - Filip Dylewicz. Miliję Bogicevicia zaskoczył z kolei dobry dzień rzutowy Marcina Stefańskiego.
- To, że Marcin Stefański trafił tyle wolnych oraz "trójkę", to jest większy cud, niż ten ostatni rzut Krzysztofa Szubargi. "Szubi" penetrował pod kosz, żeby wymusić przewinienie, ale nikt go nie sfaulował, więc oddał rzut i trafił. Dla mnie to żadne zaskoczenie, że trafił, bo w tym sezonie udowodnił swoją przydatność - dodał trener Bogicević.
- W tej lidze każdy może wygrać z każdym. Wszystkie drużyny dysponują podobnym potencjałem. Nam udało się zagrać dobrze w obronie, co przesądziło o zwycięstwie. Musimy grać w podobny sposób w kolejnych spotkaniach - stwierdził Nikola Jovanović, gracz Anwilu Włocławek.