Nie umiemy grać z zespołami, które mają niezorganizowany basket - rozmowa z Adamem Waczyńskim, koszykarzem Trefla

Trefl Sopot nie był w stanie przeciwstawić się bardzo dobrze dysponowanej drużynie Jeziora Tarnobrzeg. Ekipa z Podkarpacia górowała nad rywalami praktycznie w każdym elemencie.

Kamil Górniak: Przegraliście dość niespodziewanie w Tarnobrzegu z Jeziorem. Czego wam zabrakło?

Adam Waczyński: Ciężko na gorąco jest ocenić ten pojedynek. Za bardzo podporządkowaliśmy się grze Jeziora. To nas zgubiło. My nie preferujemy szalonej koszykówki. W Tarnobrzegu gra się ciężko. Rywale grali jak w transie, poszli za ciosem i trudno było ich już zatrzymać w drugiej połowie.

Ratowaliście się rzutami za trzy, ale to nie wystarczyło na pokonanie Jeziora.

- Mieliśmy w tym spotkaniu sporo otwartych pozycji, gdyż rywale zacieśniali strefę pod koszem, abyśmy nie mogli wchodzić pod kosz. Nie wszystko jednak chciało wchodzić. Rywale byli dobrze dysponowani w tym spotkaniu. Po przerwie staraliśmy się nawiązać walkę. Sam miałem okazję po kontrze zejść z 6 na 4 punkty straty, ale nie trafiłem. Od tego momentu wszystko się nam posypało. Przede wszystkim przegraliśmy obroną w pierwszej połowie, która jest naszą wizytówką. Nie funkcjonowało to wszystko dobrze.

No właśnie pozwoliliście sobie rzucić aż 92 oczka.

- Siarka to wyśmienity, ofensywny zespół. Ciężko ich powstrzymać. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Graliśmy niedawno z mocnymi zespołami i dawaliśmy radę. Nie udało się teraz, ale są teraz szóstki, trzeba podnieść głowę i walczyć.

Rywale zdobywali bardzo dużo punktów szybkim atakiem. Nie potrafiliście temu zaradzić.

- To jest dla nas niewygodny rywal, kto gra szybko, niezorganizowanie. Z takimi ekipami zawsze mamy problem. Gram w Treflu trzeci rok i nie pamiętam kiedy nie mieliśmy z tak grającymi zespołami kłopotów. Musimy się bardziej skoncentrować w potyczkach z takimi drużynami. Teraz jest gra w szóstkach z ekipami, które grają poukładany basket i takie spotkania jak z Jeziorem się nam nie powinny powtórzyć.

Przegraliście zbiórki mimo przewagi wzrostu i kontuzji Nicchaeusa Doaksa.

- Dość niespodziewanie przegraliśmy deskę. Siarka obrała taką taktykę, że zacieśniali środek i pozwalali nam rzucać za trzy. Piłki nie wpadały do kosza, ciężko nam było zebrać piłkę po niecelnym rzucie, gdyż pięciu rywali stało w trumnie. Rywale dobrze zastawiali i nie zbieraliśmy w ataku. Mogliśmy dojść rywali szybkim atakiem, ale coś w nas pękło. Może zabrakło nam sił.

Siarka to nieobliczalny zespół, szczególnie u siebie.

- Widzieliśmy o tym doskonale. Obawialiśmy się tej potyczki. Nastawialiśmy się na ciężki bój i taki też był. Nie sprostaliśmy zadaniu.

Ten mecz po raz kolejny udowodnił, że liga jest nieobliczalna.

- Każdy może wygrać z każdym. Trzeba się bać play off, gdyż kto trafi na te zespoły z miejsc 7-8 może już zakończyć rywalizację na ćwierćfinale. Trzeba być skupionym w każdym pojedynku, mieć formę i myśleć o jednym celu, a wtedy można zajść wysoko.

A o co będzie walczył Trefl?

- Gramy o najwyższe cele, czyli o miejsce na podium. Będziemy się starali w to celować. Powalczymy o medal, zrobimy co w naszej mocy, aby tak się stało. Okaże się co będzie. Trenujemy ciężko i zobaczymy jakie efekty to przyniesie.

Wiele mówi się ostatnio o kryzysie w Sopocie i Gdyni. Problemy finansowe klubów to zapewne ciężki temat.

- To trudny temat. Wolę się nie wypowiadać na ten temat. Jestem profesjonalistą. Robię, to co mam robić. Gram w koszykówkę. Staram się dawać z siebie wszystko na parkiecie. Finanse zostawiam z boku, ale wiadomo, że dobrze jest mieć te pieniądze. To nie jest jednak najważniejsze.

Mówi się też o ewentualnym połączeniu Asseco i Trefla. Czy nie byłoby to dobre rozwiązanie i stworzenie silnego, jednego klubu.

- Myślę, że to nie do mnie to pytanie, ale do władz klubów. My nie mamy nic do gadania. Co ma być to będzie. Jak będą nam kazać grac razem, to będziemy grać. Jeśli nie, to będą nadal dwa kluby. Jesteśmy profesjonalistami i dajemy z siebie maksimum na boisku. Nic nas nie powinno interesować poza grą.

Zapytam jeszcze o kadrę. Nastąpiła zmiana na stanowisku szkoleniowca. Jak pan oceni zmianę trenera?

- Myślę, ze ta zmiana jest dobra. Trener Dirk Bauermann ma większe doświadczenie niż Ales Pipan. Może nam pomóc pod względem psychologicznym, mentalnym. Może nas wiele nauczyć. Był w USA, zna realia, wie co jest najlepsze dla zawodników. Każdy z tego na pewno skorzysta, zarówno młodzi jak i doświadczeni zawodnicy. To może być ciekawy rok dla reprezentacji.

Wiele wskazuje na to, że w tym roku w kadrze nie zagra już Marcin Gortat. To na pewno duża strata.

- Na pewno tak. Marcin to symbol koszykówki w Polsce. Bez niego to nie będzie już to samo. Musimy uszanować jego decyzję. Zagramy zarówno z nim, jak i bez niego. Parkiet wszystko zweryfikuje. Jest jeszcze czas. Skupmy się na razie na sezonie. Na kadrę przyjdzie jeszcze czas.

W tym sezonie czeka nas Eurobasket. Kadra zrobiła spory krok do przodu w ostatnim czasie. A jakie są cele na ten turniej?

- Ciężko jest powiedzieć cokolwiek o szansach. Mamy perspektywiczny zespół, który może wiele zdziałać. Cele postawimy sobie dopiero po grach kontrolnych. Zobaczymy na jakim jesteśmy poziomie. Jak bardzo pójdziemy do przodu po sezonie i z nowym szkoleniowcem. Naszym celem jest na pewno wyjście z grupy. Nie możemy przecież pojechać bez jakiegoś minimum. To na pewno jest realne. Mecze sparingowe wszystko zweryfikują.

Komentarze (3)
avatar
ogrod87
12.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wyjątkowo się zgodzę :) Idąc do CRS nigdy nie mam pojęcia, jaki Stelmet zobaczę :D czy grający na wysokim poziomie, wymiatającym na boisku, czy przegrywający w żenującym stylu :D 
avatar
fiflakdzg
12.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
To niestety ze Stelmetem też szans nie macie ;/