Musimy zmazać plamę - rozmowa z Marcinem Salamonikiem, graczem MOSiR-u Krosno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zawodnicy z Krosna w ostatniej serii gier niespodziewanie przegrali z ostatnim w tabeli beniaminkiem z Poznania. - Zabrakło nam koncentracji na początku spotkania - przyznał Marcin Salamonik.

Jakub Artych: Co się stało z MOSiR-em Krosno? Wasza porażka z Politechniką Poznań była z pewnością największą niespodzianką 24. serii gier.

Marcin Salamonik: Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie w obronie, byliśmy dużo wolniejsi od przeciwnika, daliśmy im zbyt wiele swobody w ataku. Nikt z nas nie spodziewał się takiego scenariusza w tym meczu. Ale prawda jest taka, że nawet przez chwilę, jak dobrze pamiętam, nie prowadziliśmy, więc to zespół z Poznania prowadził grę, a my ich cały czas goniliśmy.

Wielu kibiców zarzuca krośnianom zlekceważenie rywala. Czy faktycznie momentami brakowało wam koncentracji?

- Zabrakło koncentracji na początku spotkania. Daliśmy się przeciwnikowi rozegrać, zbyt dobrze weszli w mecz, poczuli, że mogą coś ugrać i wykorzystali to. Później było już ciężko ich zatrzymać.

Goście z Poznania szczególnie zdominowali was na tablicach. Myślisz, że zbiórki okazały się kluczowym elementem, który przesądził o porażce?

- Myślę, że była to jedna z przyczyn. Wiedzieliśmy, że trzeba uważać na Adama Metelskiego bo bardzo dobrze gra na tablicach, ale nie udało się nam go zatrzymać. Na porażkę złożyło się wiele czynników, a przegrana zbiórka była jedną z nich.

Mimo wpadki z beniaminkiem, MOSiR plasuje się na trzecim miejscu w rozgrywkach. Biorąc pod uwagę słabszą dyspozycję AZS Kutno myślisz, że jesteście w stanie zakończyć rundę zasadniczą na 2 miejscu?

- Na tę chwilę będzie to bardzo trudne. Musimy się skupić na obronie miejsca w pierwszej 4, co łatwe nie będzie, bo nie pamiętam sezonu, gdzie były tak małe różnice punktowe między zespołami. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu.

Limit wpadek już wyczerpaliśmy - twierdzi Salamonik
Limit wpadek już wyczerpaliśmy - twierdzi Salamonik

Uważasz, że na chwilę obecną Śląsk Wrocław jest poza zasięgiem pozostałych drużyn na zapleczu TBL?

- Uważam, że ze Śląskiem można grać jak z równym, ale trzeba mieć naprawdę dobry dzień. Ostatnio pokazały to zespoły z Dąbrowy Górniczej i z Pruszkowa. Śląsk ma mocny zespół, ale w play offach nie będzie mu łatwo.

W najbliższą sobotę ekipa z Krosna spotka się w Toruniu z miejscowym SIDEnem. Jaki to może być mecz?

- Typowy mecz walki. My zrobimy wszystko, żeby zmazać plamę po ostatnim meczu. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza, niż nasza wygrana. Natomiast Toruń cały czas walczy o play offy, więc każde zwycięstwo jest im potrzebne.

Jakie są mocne strony torunian? Czy zawodzący w tym sezonie SIDEn może zagrozić MOSiR-owi?

- Mają ciekawy, silny skład, ale nie grają na miarę swoich możliwości. My natomiast musimy się teraz skupić na sobie i na wyeliminowaniu błędów, które zdecydowały o ostatniej porażce.

Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało tylko 6 spotkań. Macie swojego "wymarzonego" rywala w pierwszej rundzie play-off?

- Nie kalkulujemy. Liga jest taka, że 1-2 porażki i można wypaść z 8. Do każdego spotkania musimy teraz podchodzić, jakby to był mecz o wszystko. Limit wpadek już wyczerpaliśmy w tym sezonie i na kolejne porażki nie możemy sobie po prostu pozwolić.

13 lutego skończyłeś 30 lat. Jakie są twoje koszykarskie cele i marzenia na najbliższe lata?

- Celem jest granie cały czas na solidnym, wysokim poziomie w czołowych zespołach ligi. Na marzenia koszykarskie to już chyba za późno. Podstawą jest to, żeby omijały mnie kontuzje i dopisywało zdrowie, a wtedy będzie wszystko dobrze.

Źródło artykułu: