Jose Hernandez: Zabrakło szczęścia

Wisła Can Pack Kraków porażką z tureckim Tarsus zakończyła grupowe zmagania w rozgrywkach Euroligi. Decydujące punkty straciła tuż przed upływem czterdziestu minut.

Mistrzynie Polski do pewnego momentu kontrolowały sytuację. Zwłaszcza w pierwszej połowie potrafiły wykorzystywać swoje atuty, co znajdywało odzwierciedlenie przy ogólnym rezultacie. Notabene długą przerwę spędziły z dwunastoma "oczkami" zaliczki, więc pojawiły się nadzieje na udany finisz.

Jednak rzeczywistość okazała się odmienna. W trzeciej kwarcie gospodynie poczynały sobie już znacznie bardziej rozważnie, efektem czego przejęły inicjatywę. - To był generalnie trudny pojedynek. Przeciwniczki zaprezentowały twardą obronę, której nie dało się w prosty sposób zaskoczyć, a dodatkowo przeprowadzały częste kontrataki - komentował trener Jose Ignacio Hernandez.

Wspomniana defensywa Turczynek mocno przeszkodziła wiślaczkom w konstruowaniu ataków. Ich dążenia wielokrotnie szły na marne i nie pomogła nawet dobra dyspozycja Alany Beard oraz Justyny Żurowskiej. - Nie da się ukryć, że mieliśmy pewne kłopoty.

W końcówce zaś zapanowała nerwowa atmosfera. Oba teamy szły łeb w łeb i o ostatecznym triumfie decydowały praktycznie jedynie detale. - Błędy stanowiły ważny element tej rywalizacji. Szczególnie podczas drugich dwudziestu minut. Niestety nam zabrakło szczęścia, schodziliśmy z parkietu pokonani - analizował hiszpański coach.

Teraz Biała Gwiazda może myśleć już o następnej fazie, gdzie zmierzy się z francuskim Bourges Basket. Od wyeliminowania tego oponenta zależy czy złote medalistki polskiej ekstraklasy pojadą do Jekaterynburga na prestiżowy turniej FinalEight.

Jose Ignacio Hernandez po meczu schodził do szatni niepocieszony
Jose Ignacio Hernandez po meczu schodził do szatni niepocieszony
Komentarze (0)