Puchar Polski zawsze uznawany był za turniej drugiej kategorii. Jakżeż mogło być jednak inaczej skoro decyzją władz federacji, na przykład w sezonie 2005/2006 w imprezie tej brało udział tylko osiem drużyn Polskiej Ligi Koszykówki (wówczas Dominet Bank Ekstraklasy), które zajęły owe osiem miejsce po... 16. kolejce ligowej. Jeszcze bardziej zawężona formuła obowiązywała natomiast rok później, gdy w Sopocie o puchar walczyły... cztery najlepsze ekipy sezonu zasadniczego.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
O kilku lat włodarze związku dbają jednak o to, by turniej o Puchar Polski zyskiwał na atrakcyjności i podnosił się jego prestiż. W związku z tym w obecnych rozgrywkach powrócono do sprawdzonej w latach 2009/2011 formuły. Dodatkowo jednak, sternicy polskiej koszykówki poszli w tym roku o krok dalej i Intermarche Basket Cup zorganizowali na dwóch szczeblach: PZKosz oraz PLK. W pierwszym przypadku rywalizowały ze sobą aż 64 drużyny z 1., 2. a nawet 3. ligi, zaś w drugim - wszystkie zespoły Tauron Basket Ligi.
Obecna faza rozgrywek to jednak moment, w którym na placu boju pozostało tylko sześć drużyn, a więc prestiż Pucharu Polski jest sygnowany również uczestnictwem samych najlepszych zespołów w Polsce, a jedną z par stanowią zawodnicy Anwilu Włocławek i Trefla Sopot, którzy zmierzą się w Hali Mistrzów.
Obie drużyny rywalizowały już w tym sezonie i górą byli koszykarze Miliji Bogicevicia - "Rottweilery" pokonały 82:69, a świetne spotkanie rozegrał wówczas Arvydas Eitutavicius, który w jednej połowie rzucił pięć trójek. W środę serbski szkoleniowiec nie będzie mógł skorzystać z jego usług, gdyż Litwin leczy kontuzję. Być może w barwach włocławskiego klubu zadebiutuje tymczasem jego zmiennik, były gracz Rosy Radom, Nikola Vasojević.
W tamtym meczu gospodarze zwyciężyli, gdyż kompletnie wykluczyli z gry najważniejszego zawodnika sopocian, Filipa Dylewicza, który w całym spotkaniu trafił tylko 2 z 11 rzutów z gry. Tym razem lider Trefla zapowiada srogi rewanż. - Po pierwsze chcemy zrewanżować się za przegraną we Włocławku. Generalnie plan jest taki żeby wygrywać wszystko do końca sezonu. Anwil nawet pomimo niedawnej porażki z Asseco Prokom jest obecnie na fali, ale myślę, że jesteśmy lepszym zespołem i wierzę, że udowodnimy to na parkiecie - tłumaczy Dylewicz.
- Puchar Polski jest dla nas tak samo ważny jak zmagania ligowe. Rozegraliśmy już pięć meczów, żeby dojść do tego etapu i byłoby nam niezmiernie żal rozstawać się teraz z rozgrywkami. Jesteśmy o krok od Final Four w Koszalinie i postaramy się zagrać tak, żeby tam się znaleźć. Trefl to wymagający i doświadczony rywal. Niemniej my też mamy swoje atuty - mówi z kolei Andrzej Pluta, aktualny asystent w zespole Anwilu, który pamięta jak włocławianie zdobywali Puchar Polski przed sześcioma laty.
Wszyscy zatem we Włocławku liczą na odświeżenie dawnych wspomnień. Wspomnień, które są całkiem żywe w Sopocie, wszak Trefl to obecny obrońca trofeum sprzed roku. Jedno jest pewne - emocji w Hali Mistrzów z pewnością nie zabraknie.
Ćwierćfinałowe spotkanie Intermarche Basket Cup pomiędzy Anwilem Włocławek a Treflem Sopot będzie można zobaczyć w TV PLK na stronie PLK.pl. Początek o godz. 17.50 na stronie PLK.pl.