Sokół do meczu we Wrocławiu przystąpił bez kontuzjowanych Macieja Klimy i Tomasza Fortuny oraz będącego na ławce, ale bez stroju meczowego Kamila Gawrzydka. W składzie Śląska po urazie pojawił się Tomasz Prostak, ale nadal brakowało niedysponowanego Krzysztofa Sulimy.
Mecz rozpoczął się od mocnego "strzelania" z obu stron. Najpierw za 3 trafił Paweł Kikowski, ale za chwilę tym samym odpowiedział wychowanek Śląska grający w barwach Sokoła, Piotr Hałas. W kolejnych akcjach WKS konsekwentnie grał pod kosz, a punkty zdobywali Łukasz Diduszko i Michał Gabiński. W początkowej fazie spotkania podopieczni trenera Dariusza Kaszowskiego byli bardzo nieskuteczni i Śląsk szybko zbudował bezpieczną przewagę. Wynik po stronie Sokoła trzymali wspomniany już Hałas i Kacper Młynarski, który popisał się dwoma celnymi rzutami zza linii 6,75. Po stronie Śląska punktowali Gabiński i Kikowski, który dorzucił do swojego dorobku kolejną trójkę. Końcówka kwarty to już popisy wprowadzonego z ławki Radosława Hyżego, który trzykrotnie w dziecinny sposób ograł obrońców Sokoła i zdobył w pierwszej kwarcie 6 punktów. Ostatecznie Śląsk po pierwszej części prowadził 28:19.
Druga kwarta rozpoczęła się od korespondencyjnego pojedynku dwóch panów "B". Zaczął po stronie Sokoła Jacek Balawender, ale tym samym rewanżował się Paweł Bochenkiewicz, który wykorzystywał przewagę siły pod koszami. Po świetnej akcji Norberta Kulona trafił za 3, kapitan WKS-u Adrian Mroczek-Truskowski, który za chwilę dodał kolejne trafienie po wejściu pod kosz. Wyborną skutecznością popisywał się w dalszym ciągu Balawender, który trafiał jak nie półdystansu, to z osobistych. W odpowiedzi celną trójką popisał się Kikowski. Zawodnicy w drugiej kwarcie nie szczędzili sobie bezpośrednich starć i łokci, o czym świadczyło ogromne zadrapanie na ramieniu Gabińskiego. To tylko dodatkowo podgrzewało atmosferę na parkiecie. Po akcji 2+1 Marcina Fliegera, celną trójką odpowiedział świetnie dysponowany tego dnia Młynarski. Ostatecznie kwarta na remis i po pierwszej połowie WKS był na dobrej drodze żeby wyrównać rekord Zastalu z 2008 roku, prowadząc 48:39.
Trzecią kwartę Sokół rozpoczął goniąc wynik. Zaczął znów Młynarski, a po chwili dwie kolejne akcje skończył Bartosz Dubiel i Śląsk prowadził tylko 48:45. Goście z Łańcuta zaczęli mocno bronić i WKS miał problemy ze zdobywaniem punktów. Niemoc gospodarzy zakończył Mroczek-Truskowski trafiając za 3. Kolejne trafienia dołożyli Hyży i Diduszko i gra toczyła się kosz za kosz. Po trójce Tomasza Ochońko goście zaczęli grać nerwowo co skrupulatnie wykorzystywał Śląsk kończąc kolejne akcje spod kosza. Najpierw niecelną trójkę Kulona dobił Gabiński, a po chwili przewagę wzrostu i siły wykorzystał Bochenkiewicz i Śląsk znów bezpiecznie prowadził. Kolejną świetną akcją pod koszem popisał się znakomicie dysponowany tego dnia Michał Gabiński. Pojedynczymi akcjami starał się odpowiadać Dubiel, który miał już także 4 faule. Kolejną trójką pod koniec kwarty popisał się popularny "Kiko" i Śląsk schodził na ostatnią kwartę przy prowadzeniu 69:55.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od kolejnych punktów świetnie grającego Gabińskiego, który rozgrywał swój najlepszy mecz od momentu dołączenia do wrocławskiego zespołu. Ozdobą spotkania była akcja Adriana Mroczka- Truskowskiego, który podał z połowy piłkę nad obręcz, a całą akcję wykończył Kikowski. Śląsk w pełni kontrolował wydarzenia na parkiecie, a po punktach Fliegera przewaga na tablicy wynosiła już 79:57. Trener Kaszowski ratował się przerwą na żądanie, po której skuteczną trójką po popisał się Patryk Buszta. Śląsk znakomicie bronił i szybko przenosił akcje do ataku czego efektem było 5 przewinień gości po 3 minutach gry ostatniej kwarty. Po stronie gości łatwym wsadem spod samego kosza popisał się Kacper Młynarski, ale za chwilę celną trójką zrewanżował się Marcin Flieger. Wrocławianie zdominowali grę pod tablicami o czym świadczyły zbiórki w ataku i ponawiane akcje. Goście ratowali się rzutami za 3, jeden z takich rzutów trafił niewidoczny w całym spotkaniu Damian Pieloch, który za chwilę dołożył także dwa punkty. Swoją dobrą grę w całym spotkaniu udokumentował Paweł Bochenkiewicz wkładając piłkę do kosza. Po chwili to samo uczynił... Radosław Hyży! Kibice świętowali już kolejne dwa ligowe punkty, a także wyrównanie rekordu przez Śląsk, bowiem Śląsk wygrał po raz 21 z rzędu i zrównał się z rekordem Zastalu z roku 2008!
WKS Śląsk Wrocław - NETO PTG Sokół Łańcut 96:67 (28:19, 20:20, 21:16, 27:12)
WKS Śląsk: Gabiński 18 (1x3), Kikowski 16 (4x3), Hyży 14, Diduszko 12, Bochenkiewicz 11, Flieger 10 (1x3), Mroczek-Truskowski 8(2x3), Ochońko 7 (1x3), M.Kulon 0, N.Kulon 0, Prostak 0.
NETO PTG Sokół:
Młynarski 17 (3x3), Dubiel 17, Balawender 13 (1x3), Hałas 7 (1x3), Pieloch 6 (1x3), Baran 4, Buszta 3 (1x3), Czerwonka 0, Mroziak 0, Jeger 0.