Co dalej z Tinsley’em i Grangerem?

Danny Granger w poprzednim sezonie był zdecydowanie najjaśniejszą postacią zespołu z Indianapolis, lecz władze klubu nie spieszą się z podwyżką dla 25-letniego skrzydłowego. Nie wykluczone, że w tym roku obie strony w ogóle nie dojdą do porozumienia. Równocześnie Pacers szukają wszelkich sposobów, aby pozbyć się Jamaala Tinsley’a. Jak na razie bez skutku.

Indiana Pacers rozpoczęła negocjacje w sprawie przedłużenia umowy ze swoim najlepszym strzelcem z poprzedniego sezonu, Dannym Grangerem. Póki co jednak, rozmowy nie przyniosły żadnego rezultatu i mówi się, że obie strony prędko nie dojdą do porozumienia. Wszystko więc wskazuje na to, że Granger rozegra najbliższy sezon za "marne" 2,3 miliony dolarów i rozpocznie ponowne negocjacje w przyszłe lato. Od 1 lipca 2009 zawodnik będzie jednak zastrzeżonym wolnym agentem. W poprzednim sezonie 25-letni skrzydłowy notował przeciętnie 19,6 punktów i 6,1 zbiórek, spędzając na parkiecie średnio 36 minut w każdym z 80 spotkań.

- Zawsze dobrze jest mieć coś załatwione, jeśli jednak nie uda się teraz, to Danny normalnie przystąpi do kolejnego sezonu. Myślę, że wszystko to, co najlepsze w koszykówce jest wciąż przed Dannym. On kocha Indianę, tutejszych kibiców i całą otoczkę. Chcielibyśmy mieć coś ustalone, ale musimy poczekać i ocenić, czy ewentualna oferta zadowoli obie strony - stwierdził Mark Bartelstein, agent Grangera.

W chwili obecnej największym problemem Indiany jest bez wątpienia Jamaal Tinsley. Jeden z najbardziej kontuzjogennych rozgrywających ostatnich lat miał opuścić szeregi Pacers, lecz sprawa niespodziewanie się skomplikowała. Kolano zawodnika jest podobno zdrowe a sam zainteresowany ciężko trenuje w Atlancie, lecz trudno sobie wyobrazić jego dalszy pobyt w drużynie, zwłaszcza że w letnim okienku transferowym sprowadzono T.J. Forda. Tinsley miał być sprzedany do innego klubu, jednak przeszkodą jest tutaj ogromny kontrakt zawodnika (ponad 21 milionów dolarów). Ponadto władze klubu nadal utrzymują, że nie zamierzają wykupić kontraktu. Na podobny ruch zapewne nie zdecyduje się także Tinsley.

Komentarze (0)