Aleksander Lichodzijewski: Mało brakowało, a czułbym się do niczego

Bohaterem niedzielnego spotkania Polpharma Starogard Gdański - Start Gdynia był tylko jeden człowiek. Nie trudno zgadnąć kto. Aleksander Lichodzijewski zagrał niebywale, zadziwiając każdego z fanów.

Miłośnicy basketu na Kociewiu przecierali oczy ze zdumienia po każdej z trójek byłego gracza PBG Basket Poznań. Rodowity słupszczanin znany jest z dobrej gry na obwodzie, jednak jego forma w ostatnich spotkaniach pozostawiała wiele do życzenia. Dla podkoszowego było to jedno z lepszych spotkań w karierze, które umocniło Polpharmę na dziewiątym miejscu w tabeli. Wszyscy kibice, a także eksperci w Starogardzie spodziewali się łatwego starcia, jednak młody zespół Davida Dedka wspomagany weteranami stworzył sporo problemów.

- Prawie przegraliśmy mecz, więc nie można mnie nazwać jakimś bohaterem - mówi Aleksander Lichodziejewski. - Cieszę się, że mogłem pomóc, ale gdybyśmy nie pokonali Startu, to trójki nie miałby żadnego znaczenia, a ja czułbym się do niczego
Muszę pogratulować tej drużynie. Oni grają naprawdę bardzo dobrze strefą. Ich gracze są szybcy, aktywni, dobrze się ruszają i było nam naprawdę ciężko wygrać ten mecz - dodaje bohater pojedynku.
 
Sporym problemem przed niedzielą były kłopoty z Amerykanami w starogardzkiej drużynie. Ben McCauley wrócił po świętach na dzień przed meczem, a Jawan Carter również pojawił się ze sporym opóźnieniem. Pierwszego od początku spotkania zastąpił Aleksander Lichodzijewski co przyniosło dobry skutek, lecz rzucający obrońca Polpharmy zagrał przeciętny pojedynek.

- Na pewno było trudniej - wspomina podkoszowy starogardzian. - Nasze treningi były nietypowe, a trener przestawiał nas na różne pozycje. Musimy już o tym zapomnieć i cieszyć się ze zwycięstwa.

Teraz przed Polpharmą Starogard Gdański kolejne ważne starcia. Ekipa Mindaugasa Budzinauskasa udaje się do Słupska, a także podejmie AZS Koszalin. Jeśli Farmaceuci chcą coś w tym sezonie osiągnąć, jeden z tych meczów powinni wygrać. Na pewno nie będzie to łatwe, gdyż gra Kociewskich Diabłów w dalszym ciągu wygląda przeciętnie, a litewski szkoleniowiec ma sporo do poprawy w dyspozycji swoich podopiecznych.

- Nie myślimy o tym, że nie wejdziemy do play-off - podkreśla Aleksander Lichodzijewski. - Siódme miejsce będzie trudno wywalczyć, lecz ósme jest w naszym zasięgu. Zapominamy o Starcie i jedziemy dalej - kończy z nadzieją.

Źródło artykułu: