Porażka w Berlinie i koniec przygody Asseco Prokomu w Eurolidze

Zryw Asseco w czwartej kwarcie nieomal nie skończył się skutecznym finiszem. Gdynianie byli bliscy wygrania drugiego meczu w Eurolidze, ale po walce przegrali z Albą Berlin i opadli z rozgrywek.

Po raz kolejny gdynianie mieli problemy ze zdobywaniem punktów. Choć w pierwszej kwarcie Asseco długo toczyło wyrównany bój z Albą, to była to głównie zasługa nie najlepszej gry gospodarzy. Prokom nerwowo zaczął, ale po trzypunktowym rzucie Łukasza Koszarka przez moment nawet prowadził 8:5. Już w pierwszym rzucie z dystansu podopiecznym Kestutisa Kemzury udało się trafić za trzy, na co w Maladze kibice APG musieli czekać dobrych kilkadziesiąt minut!

Przyzwoita, bo 50 proc. skuteczność zza łuku na nic się jednak zdała, bo w innych elementach polski uczestnik Euroligi zawodził. Grał mniej zespołowo, a przede wszystkim był zatrważająco nieskutecznych w rzutach za dwa (3/17 – 17%!). W tym elemencie mistrzowie Niemiec byli lepsi aż o 55 proc. Stąd ich przewaga do przerwy, która pod koniec drugiej kwarty wynosiła już dziesięć punktów.

Znów mnożyły się straty w ekipie z Gdyni, a brylował w tym Jerel Blassingame. "J-Blass" w pierwszych 20 minutach czterokrotnie stracił piłkę! Warto odnotować premierowe punkty w tym sezonie na parkietach Euroligi Krzysztofa Roszyka. W 17. minucie skrzydłowy Asseco popisał się akcją dwa plus jeden.

W trzeciej kwarcie Asseco porażało niefrasobliwością w ataku. Zupełnie bezproduktywny był Alex Acker. Od gracza z taką przeszłością i umiejętnościami wymaga się więcej, a w Berlinie zawodził. Kto wie czy nie był to jego pożegnalny występ w barwach mistrzów Polski w Eurolidze.

Gdy przewaga gospodarzy w 31. minucie wzrosła do czternastu punktów, wydawało się, że jest "pozamiatane". Gdyński zespół pokazał jednak charakter, w trudnym momencie zwarł szyki i ruszył do przodu, stopniowo odrabiając straty. Mistrzowie Polski grali z zębem i zaangażowaniem. Na cztery minuty przed końcową syreną zbliżyli się do Alby na trzy oczka.

W końcowym rozrachunku żal niewykorzystanego rzutu wolnego Adama Hrycaniuka. Gdynianie przegrywaliby wówczas jednym koszem. Emocje trwały do ostatnich sekund. Gdyńska drużyna wyprowadziła skuteczny atak, który trzypunktowym rzutem zakończył Pamuła.

Nerwowa końcówka to rzuty wolne raz z jednej, raz z drugiej strony. W kluczowym fragmencie ręka zadrżała Blassingame’owi. Alba wygrała po raz czwarty w tej edycji Euroligi i awansowała do fazy TOP 16. Prokom pożegnał się z rozgrywkami.

Mistrzom Polski zostały do rozegrania jeszcze dwa mecze. Za tydzień we własnej hali gdynianie podejmą Maccabi Tel Awiw, a w ostatniej kolejce pojadą do Sieny na pojedynek z Montepaschi.
Alba Berlin - Asseco Prokom Gdynia 67:64 (15:13, 21:15, 16:13 , 15:23)
Alba:

Wood 14, Morley 13, Thompson 11, Idbihi 10, Schaffartzik 5, Byars 5, Miralles 3, Avdalović 2, Dejdović 2, Schultze 2.
Asseco Prokom:

Mahalbasić 12, Koszarek 10, Blassingame 8, Acker 8, Hrycaniuk 7, Pamuła 6, Roszyk 3, Richards 2, Szczotka 1, Ponitka 0.

Źródło artykułu: