Każda porażka jest dla nas lekcją - rozmowa z Mateuszem Ponitką, graczem Asseco Prokomu Gdynia

- Każda porażka jest dla nas lekcją, bo one uczą najbardziej. Ja z każdej staram się wyciągnąć jak najwięcej - twierdzi Mateusz Ponitka z Asseco Prokomu Gdynia.

Karol Wasiek: Przed wami kolejne spotkanie w Tauron Basket Lidze. Zmierzycie się z Anwilem Włocławek, który ostatnio jest na fali. To będzie trudny mecz dla Asseco Prokomu Gdynia?

Mateusz Ponitka: Przyszedł tam teraz nowy trener, dlatego oni pewnie przed tym meczem bardzo się motywują. Wydaję mi się, że dla nich to starcie z Prokomem będzie pierwszym takim poważnym sprawdzianem ich formy. Wcześniej grali oni z Polpharmą Starogard i Jeziorem Tarnobrzeg, ale są to zespoły ze środka tabeli. Mam nadzieję, że my zagramy na dobrym poziomie i wygramy ten mecz.

Dla was to chyba idealna okazja do rehabilitacji, po tym co stało się w Eurolidze w czwartek?

- Tak, zdecydowanie. W Eurolidze przegraliśmy wygrany mecz. W czwartej kwarcie popełniliśmy dużo błędów, co kosztowało nas wygraną. Mam nadzieję, że wyciągniemy stosowne wnioski z tego i w niedzielę pokonamy Anwil, aczkolwiek na pewno nie będzie to łatwe zadanie,

Macie w głowach jeszcze ten przegrany mecz z Elan Chalon?

- Trzeba to od siebie odrzucić. Oczywiście, że każda porażka boli, szczególnie ta euroligowa. Zwłaszcza, że mogliśmy ten mecz wygrać. Teraz jednak w pełni jesteśmy skoncentrowani na spotkaniu z Anwilem Włocławek. Chcemy pokazać lepszą koszykówkę.

[b]

Ostatnie mecze nie są dla was udane. Gracie bardzo kiepską koszykówkę, w dodatku przegrywacie spotkanie za spotkaniem. Masz jakąś własną diagnozę tego, co dzieje się z Asseco Prokomem Gdynia?[/b]

- To trudne pytanie. Nie mam własnej diagnozy. Bardzo ciężko pracujemy na treningach, nie ma odpuszczenia. Każdy z każdym mocno walczy, ale przychodzi pora meczu i nie realizujemy pewnych założeń. Ostatnio np. nie zrealizowaliśmy założenia, którym było powstrzymanie strzelca Briona Rusha poniżej 15 punktów. A on nam wrzucił aż pięć trójek, to jest niedopuszczalne. Musimy przełamać tę niemoc i wygrać z Anwilem Włocławek, a potem kolejne mecze w Eurolidze. Wydaję mi się, że nie mamy za dużych szans na awans do TOP16.

Te szanse na awans są już tylko matematyczne...

- No właśnie. Teraz nie mamy już nic do stracenia, musimy dać z siebie wszystko i pokazać to, że potrafimy grać. Nie chcemy skończyć z jednym zwycięstwem na koncie w całym sezonie.

Mówi się, że między zawodnikami nie ma odpowiedniej chemii. Jak to wygląda w szatni?

- Nie ma żadnych problemów. Nikt do nikogo nie ma żadnych pretensji. Sami zastanawiamy się nad tym, co się dzieje, bo ciężko trenujemy, ale gdzieś to wszystko ucieka. Te wygraną uciekają - w Słupsku, ze Sieną i teraz z Elan Chalon.

We wtorek, z tego co wiem, odbyło się takie wewnętrzne spotkanie pomiędzy wami a trenerem, na którym padło wiele "męskich" słów. Czy to spotkanie było potrzebne drużynie?

- Było potrzebne, ale niestety nie udało się nam wygrać. Zauważyłem taką tendencję, że w ostatnich meczach przegrywamy po prostu trójkami. Przeciwnicy trafiają nam więcej trójek niż my sami rzucamy. Musimy się przełamać i wygrać po prostu spotkanie. Jeśli wygramy jeden mecz to nasza gra się nakręci i będziemy groźni.

[b]

Bo potencjał w zespole jest chyba całkiem spory?[/b]

- Jesteśmy młodym zespołem. Wydaję mi się, że każdy trening jest dla nas lekcją. Każda porażka jest dla nas lekcją, bo porażki uczą. Ja z każdej staram się wyciągać jak najwięcej. Analizuję te mecze, które graliśmy i wyciągam z nich wnioski. Mam nadzieję, że moi koledzy robią to samo.

Po porażkach często smutny wychodzisz z szatni. Tak mocno przeżywasz te porażki?

- Zazwyczaj jestem bardzo zamyślony. Cały czas jestem jeszcze na meczu i analizuję to, co mogłem zrobić lepiej, a czego nie zrobiłem. Analizuję swoją grę, poszczególne akcje, co mogłem zrobić lepiej i staram się wyciągać z tego wnioski.

Źródło artykułu: