Cudu nie było. Logan i spółka pogrążyli Asseco - relacja z meczu Maccabi Tel Awiw - Asseco Prokom Gdynia

Już pierwsza kwarta rozwiała wszelkie nadzieje na korzystny wynik Asseco Prokomu w Tel Awiwie. Gospodarze rozbili mistrzów Polski 93:62.

Mistrzowie Polski nie mieli miłych wspomnień z poprzednich wizyt w gorącej hali Nokia Arena. Cztery starcia z Maccabi zawsze kończyły się dla Prokomu bolesną lekcją – polski uczestnik Euroligi przegrywał średnio różnicą 20-punktów! Także w piątej konfrontacji Asseco zostało rozbite przez wielokrotnych mistrzów Izraela i czterokrotnego triumfatora Euroligi.

Gospodarze bardzo szybko wybili z głowy gdynianom myśl o podboju Tel Awiwu. Grali bardzo skutecznie, ich rzuty z łatwością znajdowały drogę do kosza, a podopieczni Kestutisa Kemzury byli jakby oszołomieni. Nie tyle atmosferą w Nokia Arenie, co szybkością rozgrywania akcji przez Maccabi. Asseco długo szukało swojego stylu grania, a spokojny David Blatt mógł na parkiet posyłać kolejnych zawodników. Praktycznie każdy z nich punktował, przewaga jego drużyny rosła i rosła. Prokom oddał pole bez walki, nie było gry w obronie, toteż po pierwszej kwarcie gospodarze prowadzili już 27:13. Przede wszystkim w grze gdyńskiej drużyny brakowało jakości i odwagi w ofensywie.

Asseco w ogóle nie funkcjonowało jako zespół. Maccabi nie grało jakieś nad wyraz skomplikowanej koszykówki – większość to szybkie ataki, które siały spustoszenie pod gdyńskim koszem. Szybcy obwodowi z łatwością penetrowali kosz Asseco, gdynianie ciągle mieli problemy z pressingiem rywali. Jedyny, do którego nie można było się przyczepić to Mateusz Ponitka. Zbierający pochlebne recenzje za swoje poprzednie występy w Eurolidze, za każdym razem zakończone dwucyfrową zdobyczą, młody koszykarz grał bez bojaźni i respektu dla rywali.

Żadnych sentymentów do dawnej drużyny nie miał David Logan. Były koszykarz Prokomu regularnie dziurawił kosz rzutami za trzy. Loganowi bardzo zależało na dobrym pokazaniu się i do przerwy należał do pierwszoplanowych postaci meczu. O grze polskiego uczestnika Euroligi nie można było powiedzieć nic dobrego. Nawet, zdawało się  najmocniejsza broń mistrzów Polski, czyli rzuty z dystansu, dały Asseco zaledwie dziewięć punktów (3/11). Także różnica punktowa nie wróżyła niczego dobrego. Po 20 minutach Maccabi miało 50 "oczek", przy 30 APG.

W trzeciej kwarcie mistrzowie Izraela czuli się tak pewnie, że nieco poluzowali szyki, ale ich przewaga nie zmalała, a nawet wzrosła. Osiągnęli nawet najwyższe prowadzenie – 27 punktów (72:45). Gdynianie sami sobie komplikowali sytuację szukając trudnych rozwiązań pod koszem.

Kanonada Maccabi trwała w najlepsze. Dość powiedzieć, że ekipa Davida Blatta miała wysoką skuteczność z gry i świetną za trzy (10/13). Gdy wynik oscylował w granicy +30 na korzyść lidera grupy B, Asseco walczyło o jak najmniejszy wymiar kary i uniknięcie kolejnej klęski w Tel Awiwie. Tradycji niestety stało się zadość. Szansy na drugie zwycięstwo w Eurolidze gdynianie poszukają w piątek 9 listopada. Do Ergo Areny zawita Montepaschi Siena.

Gdynianie po czterech meczach mają bilans: 1-3. Jedyną wygraną mistrzowie Polski zanotowali przed tygodniem z Albą Berlin. Cieszy kolejny dobry występ Mateusza Ponitki, który znowu zakończył mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.

Maccabi Tel Awiw - Asseco Prokom Gdynia 93:62 (27:13, 23:17, 22:17, 21:15)
Maccabi:

Hickman 14 (2), Logan 13 (3), Shermadini 11, Caner-Medley 10 (2), James 8, Smith 8 (1), Ohayon 8, Landesberg 7 (1), Eliyahu 6, Pnini 6 (2), Thomas 2, Roth 0.

Asseco Prokom: Blassingame 14 (4), Szczotka 12, Ponitka 11 (2), Hrycaniuk 10, Mahalbasić 6, Acker 5 (1), Koszarek 2, Robinson 2, Pamuła 0, Witka 0.

Źródło artykułu: