Za dużo słabych punktów - relacja z meczu MOSiR Krosno - Znicz Basket Pruszków

Początek drugiej połowy zadecydował o wyniku spotkania MOSiR Krosno ze Zniczem Basket Pruszków. W pierwszej części gry kibice obejrzeli ciekawe i wyrównane starcie.

Do sobotniego pojedynku oba zespoły przystąpiły z takim samym bilansem. Wyrównaną siłę obu drużyn pokazał początek zmagań w hali przy ulicy Bursaki w Krośnie. Co prawda goście rozpoczęli od mocnego uderzenia. Najpierw za trzy trafił Łukasz Bonarek, a chwilę potem błąd krośnian przy wyprowadzeniu piłki wykorzystał Marcin Matuszewski. Jednak od tego momentu koszykarze obu klubów grali "akcja za akcję". Raz na prowadzeniu znajdowali się gospodarze, a chwilę potem wygrywali już zawodnicy Znicza Basket. W końcówce pierwszej kwarty po stratach pruszkowian, krośnianie wypracowali sobie minimalną przewagę.

O wyniku pierwszej połowy zadecydowało 120 sekund gry pomiędzy 4 i 6 minutą drugiej odsłony. W tym czasie podopieczni Dusana Radovica zdobyli dwanaście oczek nie tracąc żadnego. Pruszkowianie zdołali zmniejszyć straty, ale do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 43:38 dla gospodarzy.

Zupełnie inny przebieg miała druga połowa spotkania. - Moi zawodnicy w pierwszych dwóch kwartach nie wypełnili tego co założyłem. Zrobili to w trzeciej i czwartej kwarcie i wyniki przyszły - mówił po spotkania serbski szkoleniowiec MOSiR Krosno. Krośnianie wykorzystali faule techniczne popełniane przez gości. Najpierw takie przewinienie zanotował trener Znicza Basket - Michał Spychała, a chwilę później Dominik Czubek.

Od tego momentu krośnianie kontrowali już ten pojedynek. Z każdą kolejną minutą zawodnicy z Podkarpacia powiększali swoją przewagę. - Początek trzeciej kwarty był na styku. Potem mieliśmy zły run w obronie jak i w ataku. Nie mogliśmy dzisiaj pocelować z tych pozycji, które były wypracowane. Było bardzo trudno, bo przeciwnik bronił bardzo agresywnie, dobrze, mądrze, korzystał z naszych słabych punktów i ta przewaga rosła. Mieliśmy dzisiaj za dużo słabych punktów - stwierdził po spotkaniu szkoleniowiec gości. - To nie był mecz, żeby miał jakieś specjalne pretensje do sędziów. Na pewno mam pretensje, bo całokształt meczu i te sytuacje później z technicznymi pokazały, że średnio panowali nad sytuacją - dodał Spychała.

Pruszkowianie byli w sobotnim pojedynku bardzo nieskuteczni. Gracze z Mazowsza mieli zaledwie 31,7 procent skuteczności w rzutach z gry. Najwięcej punktów dla Znicza Basket zdobył Przemysław Szymański, jednak nie był on w stanie poprowadzić swojej drużyny do zwycięstwa.

Wśród gospodarzy najlepszy był niemal tradycyjnie Piotr Pluta. Kapitan krośnieńskiej drużyny tym razem rzucił czternaście punktów i był blisko zanotowali double-double, z dziewięcioma zbiórkami na koncie.

W braterskim pojedynku lepszy okazał się Wojciech Pisarczyk. - Taki pojedynek dodaje smaku takiemu meczowi. Natomiast podchodzimy do takiego spotkania tak samo zmobilizowani, czyli na 100 procent tak jak do każdego innego - przyznał zawodnik MOSiR Krosno.

Po sobotnim starciu krośnianie wyprzedzili swoich rywali w ligowej tabeli. Podopieczni Dusana Radovica kontynuują zwycięską passę w spotkaniach we własnej hali. Natomiast goście jak do tej pory nie zaznali smaku triumfu na obcym terenie. - To był nasz najgorszy mecz na wyjeździe - podsumował trener Znicza.

PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno - Znicz Basket Pruszków 78:56 (23:19 20:19, 18:13, 17:5)

MOSiR: Pluta 14, Salamonik 13, Pisarczyk 13, Paul 11, Łączyński 9, Oczkowicz 8, Partyka 5, Szurlej 4, Bołd 1, Adamczewski 0.

Znicz: Szymański 13, Aleksandrowicz 10, Pisarczyk 10, Matuszewski 6, Bonarek 5, Czosnowski 5, Suliński 4, Czubek 3, Janiak 0, Malitka 0, Fijałkowski 0.

Źródło artykułu: