Radomianie bardzo sumiennie przygotowywali się do spotkania z Czarnymi. - Pracowaliśmy ciężko cały tydzień, zdarzały się po trzy treningi dziennie - przyznaje Piotr Kardaś. Zaangażowanie i chęć odniesienia zwycięstwa przed gorąco dopingującą publicznością widać było gołym okiem, ale nie wystarczyło to do pokonania ekipy ze Słupska.
- Daliśmy z siebie wszystko - zaznacza rozgrywający Rosy. Duży wpływ na końcowy rezultat miało większe doświadczenie przyjezdnych. Kapitan beniaminka TBL zdaje sobie z tego sprawę: [i]- Nie udało się, trochę nie wytrzymaliśmy kondycyjnie i psychicznie tego meczu, pozwoliliśmy Czarnym na "odjechanie" na kilka punktów i ten wynik już kontrolowali do końca.
[/i]
Poza wspomnianymi wyżej aspektami bardzo ważna była taktyka, a właściwie... brak jej zrealizowania przez gospodarzy. Pozostawili oni dużo swobody podopiecznym Mariusa Linartasa, a ci skrzętnie to wykorzystali. - Niestety, pozwoliliśmy Knutsonowi na oddanie siedmiu rzutów za trzy punkty. To jest błąd taktyczny - podkreśla Kardaś.
Poza ofensywą, Czarni lepiej wyglądali od Rosy w grze pod obydwoma koszami. - Słabiej spisaliśmy się także na "desce". Tak się zdarza, może mieli mocniejszych zawodników w tym elemencie, może sprytniejszych - zastanawia się rozgrywający.
Nie tylko sam zawodnik, ale również jego koledzy i członkowie sztabu szkoleniowego mają świadomość tego, jak wiele pracy czeka jeszcze drużynę, aby nawiązała ona wyrównaną walkę z czołowymi zespołami ligi. - Na pewno musimy cały czas pracować nad taktyką, nad motoryką - wymienia kapitan radomian.
Ciężko na tym poziomie tłumaczyć się niekorzystnym układem gier. Wie o tym nasz rozmówca. - Dla żadnej drużyny terminarz nie jest łagodny. Teraz jedziemy do Włocławka, nikomu kto zna się na koszykówce nie muszę tłumaczyć, z kim będziemy grali - mówi.