- Dla mnie to był bardzo dziwny mecz - przyznał po spotkaniu Tomasz Herkt, szkoleniowiec Artego Bydgoszcz. Jego zespół sięgnął w sobotę po trzecie kolejne zwycięstwo, ale tym razem do sukcesu potrzebował aż dwóch dogrywek, by odprawić przed własną publicznością KK ROW Rybnik.
Bydgoszczanki wygrały 104:99 i jak na żeńskie rozgrywki, taki wynik musi budzić zaciekawienie. Problemami w defensywie najbardziej zdziwiony był właśnie Herkt. - W dwóch pierwszych meczach na wyjeździe traciliśmy po 62 punkty. W meczu z KK ROW nasza defensywa zupełnie nie działała i to jest dla mnie zaskoczeniem tym bardziej, że graliśmy przecież we własnej hali - przyznał opiekun bydgoszczanek.
Najwięcej zastrzeżeń było do gry obronnej przeciwko amerykańskiej środkowej KK ROW Marcedes Walker, która zaaplikowała Artego a 26 punktów i 11 zbiórek. - Ta koszykarka sprawiała nam niesamowite problemy. My niestety nie mamy takiej typowej środkowej w naszym zespole. Szczechowiak czy Morris bardziej czwórko-piątki w porównaniu z typowymi środkowymi i dzisiaj mieliśmy z tym problem. Zdecydowanie musimy wyciągnąć wnioski z tego meczu - przyznał Herkt, który udanie powrócił do żeńskiej koszykówki.
Charity Szczechowiak miała problemy w defensywie, ale wszystko nadrobiła swoimi statystykami, notując w całym meczu aż 24 punkty i 21 zbiórek. To jednak nie ona była główną bohaterką. Miano to należy do Julie McBride. Ta uzbierała 34 "oczka" i 11 asyst. To właśnie ona w drugiej części dogrywki wzięła ciężar gry na swoje barki.
- Należy się cieszyć, że taka koszykarka jest w naszym zespole - ocenia trener, który nawet na sekundę nie posadził swojej liderki na ławce rezerwowych. - Mogłem dać jej odpocząć ryzykując porażkę w tym meczu. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach Julie będzie mogła odpocząć, bo mamy teoretycznie łatwiejszych rywali. Warto dodać, że McBride w pierwszych trzech meczach nawet na chwilę nie opuściła parkietu i ma już w nogach aż 130 minut ligowej rywalizacji!
Wygraną tą bydgoszczanki zrewanżowały się rywalkom z Rybnika za początek ubiegłego sezonu, kiedy to na inaugurację ROW wygrał w Bydgoszczy różnicą jednego punktu, ustalając wynik meczu na dwie sekundy przed końcową syreną.