Pierwszy z nich nie wypadł zbyt pomyślnie. Podopieczne Wojciech Downara-Zapolskiego gładko przegrały z DKSK Miszkolc różnicą blisko 30 punktów i z pewnością nie mogły być po końcowej syrenie zadowolone.
Na ich usprawiedliwienie trzeba powiedzieć, iż na parkiet wybiegły tuż po długiej podróży, co oczywiście negatywnie oddziaływało w przypadku ich ogólnej formy.
O rezultacie zadecydowała de facto już pierwsza połowa, podczas której gospodynie uzyskały bezpieczną przewagę. Potem spokojnie tylko kontrolowały sytuację i systematycznie zwiększały dystans dzielący oba teamy.
DKSK Miszkolc - AZS Rzeszów 83:58 (14:8, 27:21, 24:14, 18:15)