To, czy podkarpacki zespół rzeczywiście poprawi osiągnięcie z zeszłego roku, czyli zdoła zakwalifikować się do fazy play off pozostaje wielką niewiadomą. Podczas letniej przerwy wymienił on znaczną część składu w związku z czym trudno jednoznacznie przypuszczać, jak zaprezentuje się w nadchodzących rozgrywkach. Wśród pozyskanych ostatnio graczy jest między innymi Jakub Musijowski, który wbrew różnym opiniom z optymizmem patrzy w przyszłość. - Faktycznie analizując zestawienie personalne, zaszło kilka roszad. Jednak na miejsce tych, którzy odeszli momentalnie zostali sprowadzeni inni. W większości są to wychowankowie klubu, co akurat cieszy. Uważam, że będziemy tworzyć ciekawą mieszankę młodości i energii z rutyną oraz doświadczeniem.
Pierwsze okazje ku temu, by przekonać się o sile "Lonii" kibice będą mieli we wrześniu. Wówczas podopieczni Macieja Milana wezmą udział w dwóch turniejach towarzyskich, które stanowią główny punkt całego procesu przygotowawczego. Liczne sparingi niewątpliwie pomogą zgrać się nowej ekipie. - Obecnie każdego dnia trenujemy dwa razy. Skupiamy się na wielu aspektach, by dyspozycję budować kompleksowo. Dzięki czekającym nas w kolejnym miesiącu potyczkom poznamy wzajemne nawyki boiskowe, a to jest niezbędne przed walką o stawkę - twierdzi mierzący 178 cm koszykarz.
Jednocześnie unika on deklaracji odnośnie miejsca, o jakie mógłby konkurować jego team. Ciężko, bowiem wydawać wyroki już w chwili obecnej, gdy wszyscy dopiero powrócili do normalnych zajęć, a dodatkowo część konkurentów również nie próżnowała w okienku transferowym. - Nie zajmujemy się przewidywaniami. Za pewnik mogę uznać fakt, iż na każdej pozycji mamy dobrej klasy, wszechstronnych zawodników, co może znaleźć odzwierciedlenie właśnie w sezonie regularnym.
Zaraz potem jednak zwraca uwagę na inny, niezwykle istotny czynnik. - Dysponujemy aktualnie szerszym składem niż wcześniej. Dzięki temu trener ma większe pole manewru przy zestawianiu pierwszej piątki oraz swobodnie może dokonywać zmian. Długiej rywalizacji czasem towarzyszą różne przykre okoliczności, więc łatwiej też będzie nam radzić sobie z ewentualnymi kłopotami kadrowymi.
Jak natomiast były playmaker Znicza Jarosław i rzeszowskiej Politechniki postrzega swoją rolę? - Przede mną debiut na zapleczu ekstraklasy i mam nadzieję, że nie goszczę tu po raz ostatni. Przez lata trapiły mnie kontuzje. Nie miałem łatwego życia. Ciągle coś doskwierało i uniemożliwiało zrobienie kroku naprzód. Na wszystko zapracowałem tym, że nigdy się nie poddałem oraz poświęceniem, pomimo wszelakich przeszkód. Może teraz się uda? - mówi z nadzieją w głosie i po chwili dodaje. - Nie hołubię w sobie żadnych obaw przed wyzwaniem. Czekam już na inaugurację, myśląc zarówno o odpowiednim przygotowaniu fizycznym jak i mentalnym.