Już w najbliższą sobotę, 5 grudnia, pierwszoligowcy zainaugurują zmagania w drugiej rundzie tegorocznych rozgrywek. Pierwszym rywalem Resovii w "części" numer dwa sezonu, będzie ekipa Stali Stalowa Wola. Rzeszowianie do tej potyczki przystąpią z zamiarem zrewanżowania się Stali za porażkę w pierwszej rundzie. Wtedy to popularna "Stalówka" pokonała Resovię 77:58. - W drugiej połowie Stal nas wręcz stłamsiła. Stal ma zespół bardziej zgrany, a nawet nowy człowiek w jej składzie - Szczepaniak - rok temu grał w Resovii więc naszą hale zna doskonale. Ciężki mecz nas czeka, ale chcemy dobrze zacząć rok. W drużynie nikt nie narzeka na kontuzje i spróbujemy się odkuć za porażkę ze Stalowej Woli - zapowiada na łamach Nowin trener Wiśniowski.
Na pewno można pokusić się o stwierdzenie, iż Resovia w bieżącym sezonie gra nawet i troszeczkę powyżej oczekiwań. Jednak rzeszowscy koszykarze, mimo nienajgorszej postawy jakoś nie mogą sprawić, aby trybuny hali ROSiR-u podczas rozgrywanych meczów pękały w szwach. - Już nie mam siły apelować do kibiców. Ktoś powie, że wszyscy chodzą na siatkówkę, ale to trochę żużlowa widownia, do Rzeszowa przyjeżdżają autobusy z różnych miast. Wiem, że nie walczymy o wysokie cele, jednak kilka lat temu, gdy biliśmy się o utrzymanie, hala ROSiR pękała w szwach. Dziś nie gramy gorszego basketu. Chyba rzeczywiście ciągnie się za nami te kilka lat, gdy Resovia była na dnie czyli w III lidze. Szkoda, bo doping bardzo by się przydał - kończy szkoleniowiec "Bieszczadzkich Wilków".