Jest szansa, że zostanę w NBA na dłużej - rozmowa z Olkiem Czyżem

Przed decydującą próbą o zaistnienie w NBA, Olek Czyż w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl odpowiada na pytania związane ze swoją przyszłością i szansami na to, by stać się kolejnym Polakiem w NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Zborowski: Olek za tobą bardzo udany sezon w barwach uczelni Nevada. Byliście blisko awansu do NCAA Tournament. Jak ocenisz zakończone rozgrywki w swoim wykonaniu?

Olek Czyż: Osobiście uważam, że to był dobry rok zarówno dla mnie, jaki i dla Nevady. Zanotowaliśmy najwięcej wygranych w historii programu z bilansem 28-7.

Pierwsza piątka konferencji WAC, a także wygranie prestiżowego konkursu wsadów w głosowaniu internetowym chyba wiele wyjaśnia. Ile znaczyłeś dla Nevady?

- Byłem tak samo ważnym zawodnikiem jak każdy mój kolega w zespole, co uważam za naszą siłę. Fakt, że to ja dostałem wyróżnienia to tylko zaszczyt i honor.

Przybliżmy kibicom tegoroczny draft. Czego zabrakło żebyś został wybrany choćby w drugiej rundzie?

- W klubach NBA istnieje znakomity scouting i większość klubów, zapewne wie na co mnie stać, ale żeby być pewnym swoich decyzji chcą mnie sprawdzić zapraszając na campy. Nie byłem notowany wysoko w drafcie, ale uważam ze pokazałem wielu zespołom z NBA co potrafię i to poskutkowało zaproszeniem do summer league.

A jak ocenisz pozostałe wybory i zawodników, którzy dostali swoją szansę w NBA? Kontaktowałeś się już, z którymś z wybranych zawodników?

- Cieszę się ich szczęściem, bo wiem ile to by dla mnie znaczyło. Jak na razie z nikim nie rozmawiałem, bo sam nadal próbuję się tam dostać.

Osoba Brada Amesa ma ci pomóc znaleźć drogę do NBA?

- Tak. Brad Ames wraz z Markiem Bartelsteinem rozmawiają z drużynami z NBA i mają za zadanie pomóc mi znaleźć tam pracę.

Jak podsumujesz odbyte przez ciebie workouty miedzy innymi w Golden State i Chicago? Chyba na duży plus skoro zobaczymy cię w barwach Bulls w Las Vegas?

- Zdecydowanie tak. Uważam, że spisałem się dobrze i parę drużyn po moim występie w Treviso chciało bym zagrał dla nich w Summer League.

Co będziesz czuł wkładając na siebie trykot Chicago Bulls jako chłopak, który wychował się na epoce byków i Michaela Jordana?

- Na pewno będzie to jak spełnienie marzeń, ale jeszcze lepiej by było gdybym mógł to kontynuować po lidze letniej. W czwartek wylatuje na mini camp, a stamtąd już bezpośrednio do Las Vegas.

Liczysz się z tym, że tak naprawdę niewiele brakuje żeby osiągnąć cel i zagrać w NBA?

- Wiem, że jest szansa. Jak pokażę się z dobrej strony w lidze letniej i pokażę na co mnie stać, to uważam, że może być szansa, że zostanę tam na dłużej. Kluczem jest to żeby nigdy się nie poddawać!

Co jeśli nie NBA? Są jakieś plany awaryjne? Kariera w Europie?

- Tak, mam kilka dobrych opcji w Europie, jak w tym roku nie wypaliłaby gra w NBA.

Czym jest spowodowana twoja kolejna absencja w kadrze narodowej? Trener Ales Pipan nie widzi dla ciebie miejsca w składzie, czy są jakieś inne powody?

- Wiem, że daty Summer League i polskiej reprezentacji krzyżują się, ale i tak nie miałem przyjemności rozmawiać z nikim z polskiego sztabu trenerskiego i PZKosz. Może w przyszłości będzie można chociaż pogadać na ten temat. Też się dziwię dlaczego nikt nie spróbował się nawet ze mną skontaktować… Inna sprawa, że w te wakacje priorytetem dla mnie jest znaleźć się w NBA.

Wypada ci czegoś życzyć oprócz szczęścia i zdrowia przed 13 lipca?

- Chyba nie, będę się starał reprezentować nasz kraj z jak najlepszej strony!

Źródło artykułu: