Wszystko dlatego, że na skutek zderzenia z przeciwniczką najprawdopodobniej powstał ucisk na jeden z nerwów, który uniemożliwia 27-letniej rozgrywającej normalne poruszanie stopą. W takim układzie sztab szkoleniowy kadry nie miał wątpliwości, co do konieczności wizyty u specjalisty.
Właśnie w tym celu Pawlak jeszcze w niedzielę udała się do Łodzi. - Pocieszające jest to, że ruszam już dwoma palcami. Po wizycie u lekarza przypuszczalnie będę znać więcej szczegółów na temat mojego stanu zdrowia. Póki co zmuszona jestem poruszać się o kulach, ale chciałabym jak najszybciej je odrzucić i dołączyć z powrotem do drużyny - komentuje sama zawodniczka.
Niemniej w nadchodzącym, notabene niezwykle ważnym spotkaniu z Czarnogórą, na pewno nie weźmie ona udziału, co stanowi spory problem dla selekcjonera Jacka Winnickiego. Do dyspozycji ma bowiem tylko jedną klasyczną playmaker w postaci Weroniki Idczak. Ta jednak nie ma aż tak dużego obycia na międzynarodowej arenie jak aktualna mistrzyni Polski. - Jest to pewne utrudnienie, ale zdrowie stoi na pierwszym miejscu - mówi szkoleniowiec polskiej reprezentacji.
Tym samym szanse na wygraną w starciu z faworytem grupy wobec wypadnięcia kolejnego z trybów całej "maszyny" znów uległy zmniejszeniu. - Skład trzeba uznać za kompletny. Będąc w takim zestawieniu musimy udźwignąć ciężar presji i zmierzyć się z trudnościami - kończy były opiekun m in. Lotosu Gdynia.