Drużyna Zastalu Zielona Góra już przed meczem miała znacznie ułatwione zadanie. Okazało się bowiem, że ich rywal wystąpi bez Corsleya Edwardsa, Dardana Berishy i Bartłomieja Wołoszyna. Szczególnie brak tego pierwszego dał się we znaki włocławianom, którzy mieli tylko 27 zbiórek przy 40 gospodarzy. - Przegraliśmy spotkanie, ale jestem dumny z postawy swojej drużyny. Zagraliśmy przecież w bardzo okrojonym składzie, ale mimo tego dzielnie walczyliśmy - powiedział po meczu rozgrywający Anwilu, Krzysztof Szubarga.
Początek meczu to mocne uderzenie "Zastalowców", a w szczególności Kamila Chanasa, który w ponad minutę zdobył osiem punktów. Swoje "oczka" dołożyli jeszcze Walter Hodge oraz Uros Mirković, i miejscowi prowadzili już 13:2. Tak niezwykle szybko i skutecznie przeprowadzana ofensywa Zastalu na pewno była zaskoczeniem dla teamu z Włocławka. Jednak podopieczni Krzysztofa Szablowskiego nie załamali się tym faktem, i powoli odrabiali straty. Anwil konsekwentnie i uparcie dążył do zmazania plamy z początku konfrontacji, i to się mu udało. Po dwudziestu minutach, włocławska drużyna prowadziła 35:34. - Początek mieliśmy bardzo dobry, i może trochę nas ten fakt uśpił, gdyż przed długą przerwą przegrywaliśmy jednym punktem - podsumował obrońca Zastalu, Kamil Chanas.
Po przerwie, ekipa gości nie miała już w sobie tyle zacięcia, aby kontynuować dobrą passę. Zespół Zastalu co prawda wciąż czuł na sobie oddech przeciwnika, ale widać było, że nieznaczna dominacja należy właśnie do niego. Podopieczni Mihajlo Uvalina w całym meczu trafili aż o pięć więcej celnych rzutów zza linii 6,75 m. (8 "trójek" Zastalu, 3 Anwilu), i między innymi dzięki jednemu takiemu trafieniu Piotra Stelmacha, prowadzili 56:48.
Zielonogórzanie do ostatniej kwarty przystąpili z sześcioma "oczkami" zaliczki. Ten fakt przybliżał Zastal do triumfu, ale nie była to na tyle duża przewaga, żeby zapomnieć o maksymalnej koncentracji. I takową "Zastalowcy" zachowali. Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 75:69.
Warto dodać, że w zielonogórskiej ekipie z gry punktowało zaledwie sześciu zawodników. To tylko świadczy o tym, że nie zawsze długa ławka to klucz do sukcesu. Dobra i równa postawa zawodników z pierwszej piątki i garstki rezerwowych, również może okazać się na miarę wygranej.
Zastal Zielona Góra - Anwil Włocławek 75:69 (23:15, 11:17, 22:15, 19:19)
Zastal:
Walter Hodge 19, Kamil Chanas 18, Uros Mirkovic 16, Marcin Sroka 8, Kirk Archibeque 7, Piotr Stelmach 6, Marcin Flieger 1, Jakub Dłoniak 0, Thomas Mobley 0.
Anwil: Krzysztof Szubarga 19, Nick Lewis 12, Lorinza Harrington 10, Lawrence Kinnard 9, Seid Hajric 8, John Allen 7, Łukasz Majewski 2, Michał Sokołowski 2.